Henri został wprawdzie "zdegradowany" z huraganu do burzy tropikalnej, to wciąż jednak niebezpieczna burza. Zmierzona w niedzielę rano (czasu lokalnego) prędkość stałego wiatru sięgała 120 kilometrów na godzinę, później osłabła do maksymalnie 95 km/h. Według prognoz, burza miała uderzyć w ląd - Long Island i południową część Nowej Anglii - jeszcze tego samego dnia, gdzieniegdzie z siłą huraganu lub zbliżoną do niej - podaje Reuters. Meteorolodzy przed 19:00 czasu polskiego podali, że dotarła już do stanu Rhode Island z wiatrem o prędkości 95 kilometrów na godzinę.
Ostrzeżenia różnego rodzaju dostały ponad 42 miliony mieszkańców kilku stanów. Wiatr oznacza ryzyko łamanych drzew, zrywanych dachów i linii energetycznych. Ale to nie on może okazać się najgorszy. Wichura przyniesie też znacznie wyższe niż zwykle fale sztormowe i intensywne opady deszczu - do 15 cm, a co za tym idzie, podtopienia - i tego właśnie najbardziej obawiają się lokalne władze.
Ulewny deszcz zaczął padać już w sobotę, przynosząc powodzie błyskawiczne w kilku miastach. Wszyscy szykują się teraz na główne uderzenie. Władze Providence w stanie Rhode Island i New Bedford w Massachusetts zamknęły wielkie bariery huraganowe. Zamknięto porty na półwyspie Cape Cod i we wspomnianym New Bedford oraz odwołano połączenia promowe z wyspami Martha's Vineyard i Nantucket. Część turystów nie zdążyła wyjechać.
Minionej nocy z powodu burzy przerwano wielki koncert "Homecoming" w nowojorskim Central Parku. Miał on symbolizować powrót do normalności po pandemii koronawirusa. Na koncert przyszło około 60 tysięcy ludzi, a wśród gwiazd byli: Bruce Springsteen, Carlos Santana, Andrea Bocelli i orkiestra Filharmoników Nowojorskich.
Burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio wezwał mieszkańców, by schronili się w domach lub innych bezpiecznych miejscach i nie wychodzili z nich w niedzielę. W sklepach klienci wykupywali niezbędne produkty, takie jak latarki i generatory prądu, a przed stacjami paliw utworzyły się duże kolejki.
Lotniska w niedzielę rano wciąż działały, ale około 1000 lotów zostało odwołanych, zwieszono też kursowanie pociągów na niektórych trasach.
Nowojorczycy dobrze pamiętają katastrofalny cyklon Sandy, który wdarł się do miasta 2012 roku, przynosząc ogromne zniszczenia. Straty sięgnęły wtedy 77 miliardów dolarów. Henri nie będzie nawet w przybliżeniu tak niszczycielski, jednak może zagrozić dostawom energii elektrycznej czy transportowi.