Stany Zjednoczone użyją 18 samolotów linii komercyjnych do ewakuacji z Afganistanu. Linie lotnicze wyślą swoje maszyny do sąsiadujących z Afganistanem krajów, by zwiększyć tempo całej operacji. Coraz więcej krajów naciska, aby przedłużyć ewakuację i twierdzi, że do końca sierpnia nie da się przetransportować z Kabulu wszystkich przewidzianych osób.
Tłumy Afgańczyków czekają na możliwość wejścia na teren lotniska w Kabulu, by móc wylecieć z kraju. - Chcemy lecieć do Niemiec. Teraz w Afganistanie ludzie boją się cokolwiek mówić, bo obawiają się talibów - mówi Afganka Hasiba, cytowana przez IAR. - My spędziliśmy tutaj pod lotniskiem już dwie noce. Mamy tylko suchy chleb i wodę - dodaje kobieta.
Stany Zjednoczone i inne kraje NATO przysłały po kilka tysięcy żołnierzy, by opanować chaos, ale operują oni wyłącznie na lotnisku. Poza murami portu porządku pilnują talibowie. NATO informuje, że w ciągu tygodnia w rejonie lotniska zginęło 20 osób. To Afgańczycy, którzy albo zostali zadeptani w tłumie, albo zginęli w strzelaninach. Na samym lotnisku czekają nie tylko afgańskie rodziny, ale także tysiące obcokrajowców. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Wielka Brytania informują, że ewakuacja w ostatnich godzinach przyspieszyła.
- Nasze siły utrzymują ścisłą odległość od zewnętrznych obszarów lotniska w Kabulu, tak aby zapobiec jakimkolwiek starciom z talibami - przekazał jeden z urzędników NATO cytowany przez dziennik "The Guardian".
Świadkowie, z którymi rozmawiali dziennikarze agencji Reuters, donieśli, że w niedzielę talibowie strzelali w powietrze i używali pałek, aby zmusić ludzi do ustawienia się w uporządkowane kolejki przed głównymi bramami lotniska. "Guardian" donosi, że w ostatnich godzinach bojownicy oddzielili od siebie osoby oczekujące na wylot do USA oraz Wielkiej Brytanii.
Rządzący Afganistanem od tygodnia talibowie oskarżyli tymczasem Stany Zjednoczone o sianie paniki w kraju. Jeden z wysoko postawionych przywódców ruchu Amir Khan Mutaki powiedział, że informacje o chaosie w rejonie lotniska miałyby "przykryć porażkę Amerykanów w Afganistanie". Talibowie oczekują też, że obce państwa przedstawią im "dokładny plan wyjścia z Afganistanu".
Wcześniej Stany Zjednoczone zaapelowały do swoich obywateli przewidzianych do ewakuacji, by nie jechali sami w kierunku lotniska ze względu na potencjalne zagrożenie zamachami ze strony Państwa Islamskiego. Amerykanie są odbierani z jednego z hoteli w Kabulu i stamtąd transportowani na lotnisko.
Generał William Taylor z Kolegium Połączonych Szefów Sztabów powiedział w trakcie sobotniej odprawy w Pentagonie, że na lotnisku w Kabulu obecnych jest 5,8 tys. amerykańskich żołnierzy, a obiekt "pozostaje bezpieczny". Dodał, że w ciągu tego tygodnia USA ewakuowały z Kabulu 17 tys. osób, w tym 2,5 tys. Amerykanów.
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson zapowiedział, że we wtorek, podczas wirtualnego szczytu grupy G7, przywódcy jej państw omówią kwestię kryzysu w Afganistanie. "To niezwykle ważne, by społeczność międzynarodowa współpracowała, aby zapewnić bezpieczną ewakuację, zapobiec kryzysowi humanitarnemu i wesprzeć Afgańczyków i zabezpieczyć ich osiągnięcia ostatnich 20 lat" - napisał Boris Johnson na Twitterze.
Głównym tematem dyskusji może być kwestia przedłużenia przez Stany Zjednoczone terminu ostatecznego wycofania amerykańskich wojsk. Po ostatnim spotkaniu grupy G7 w sprawie sytuacji w Afganistanie jej ministrowie spraw zagranicznych wezwali talibów do umożliwienia bezpiecznej ewakuacji wszystkim, którzy chcą opuścić Kabul.
Obecnie Wielka Brytania sprawuje prezydencję w G7, w której skład wchodzą również Kanada, Francja, Niemcy, Włochy, Japonia i Stany Zjednoczone.