Do starć doszło w piątek, 20 sierpnia. Nie wiadomo, kto dokładnie jest zaangażowany w wali z talibami, jednak jak podaje Reuters, oznacza to utrzymanie rozproszonej opozycji.
BBC na Twitterze poinformowało, że gen. Bismillah Mohammadi - były szef afgańskiego MON, którego miejsce pobytu nie jest znane, powiedział, że "Ludowe Siły Oporu" przejęły kontrolę nad trzema dystryktami znajdującymi się na północy kraju, są to: Dih Salah, Bano i Puli Hisar w prowincji Baghlan na północ od doliny Pandższeru. - Opór wciąż żyje - dodał gen. Mohammadi.
Lokalnej stacji telewizyjnej Tolo News udało się porozmawiać z komendantem policji, który przekazał, że dzielnica Bano w Baghlan jest pod kontrolą lokalnych sił policji, oraz że w czasie walk poniosła duże straty. Talibowie nie skomentowali odbicia trzech terenów na północy kraju.
Były wiceprezydent Afganistanu Amrullah Saleh i Ahmad Masud - syn słynnego dowódcy mudżahedinów Ahmada Szaha Masuda przekazali, że dolina Pandższeru będzie stawiać opór talibom podobnie, jak to robiła w latach 80. i 90. XX wieku wobec sił talibów i sowietów. Osoby z bliskiego otoczenia Ahmada Masuda przekazały agencji, że w rejonie zgromadziło się 6 tysięcy bojowników w tym m.in. wojsko i policja. Przeciwnicy talibów dysponują kilkoma helikopterami oraz pojazdami wojskowymi.
Na warszawskim Lotnisku Chopina wylądował w niedzielę nad ranem szósty samolot z osobami, ewakuowanymi z Afganistanu. Jak podaje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, na pokładzie miało znajdować się do stu pasażerów. Samolot wystartował z lotniska w Nawoi w Uzbekistanie, do którego zostały przetransportowane osoby z Kabulu. Z kolei w sobotę w nocy do Polski dotarł piąty samolot i według informacji przekazanej przez rząd do 21 sierpnia Polska ewakuowała z Kabulu 260 osób, z czego większość to Afgańczycy. Z Afganistanu przylecieli już wszyscy Polacy, którzy zgłosili chęć wyjazdu z kraju przejętego przez talibów.