Po tym, jak talibowie przejęli kontrolę nad stolicą Afganistanu, Muhammad Haidar znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Był już bowiem trzygwiazdkowym generałem, dowodzącym dużą częścią afgańskich wojsk specjalnych.
Starania o to, by Haidar mógł bezpiecznie trafić do Polski, szybko rozpoczęli emerytowani żołnierze oraz funkcjonariusze Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
- W Służbie Kontrwywiadu Wojskowego i Służbie Wywiadu Wojskowego nie wiedzieli nic, pamięć instytucjonalna została zagubiona przez te lata. Bo wielu młodych 40-letnich oficerów już dawno na emeryturach - przyznają wojskowi w rozmowie z portalem tvn24.pl.
Żołnierze podkreślili też, że Haidar był "dobrym przyjacielem", który wielokrotnie pomógł polskiemu kontyngentowi stacjonującemu w Afganistanie. - Mogliśmy na niego liczyć nawet w tak skrajnych sytuacjach, jak atak na bazę w Ghazni - mówi jeden z żołnierzy.
W Polsce już od sześciu lat mieszkają dwaj synowie Haidara. W ciągu ostatnich 72 godzin docierały do nich sprzeczne informacje na temat tego, czy ich ojcu udało się przedostać na lotnisko w Kabulu. Dopiero w nocy ze środy na czwartek dostali wiadomość, że generał wraz z rodziną dostał się na lotnisko i wszystkim zapewniono bezpieczną ewakuację.
Co najmniej 18 tysięcy osób ewakuowano jak dotąd z Afganistanu. Informuje o tym NATO, którego przedstawicielstwo koordynuje akcję prowadzoną na lotnisku w Kabulu. Do wywiezienia są jeszcze dziesiątki tysięcy obcokrajowców oraz afgańskich tłumaczy, ale akcja przebiega w bardzo trudnych warunkach.
Wokół lotniska w Kabulu są teraz tysiące Afgańczyków, którzy chcą na nie się dostać. W pewnym momencie, aby odepchnąć tłum napierający na płot, żołnierze zaczęli strzelać w powietrze. Na samym lotnisku na krótko trzeba było przerwać starty samolotów, ale teraz ruch został wznowiony.
- Tam na miejscu przecisnąłem się pod bramę lotniska dopiero po kilku godzinach. Wszyscy krzyczeli, a żołnierze musieli użyć gazu łzawiącego. Ja sam się popłakałem - mówi jeden z Afgańczyków z brytyjskim paszportem, który przyleciał do Frankfurtu.
W trakcie wideokonferencji ministrowie spraw zagranicznych krajów NATO naciskali, aby ewakuację przedłużyć, bo obecnie ma ona trwać do 31 sierpnia. Wobec chaosu w rejonie lotniska jest jednak mało prawdopodobne, aby w ciągu 10 dni udało się wywieźć wszystkich potrzebujących.
Nad zabezpieczeniem ewakuacji na lotnisku w Kabulu czuwa prawie 6 tysięcy amerykańskich żołnierzy i tysiąc brytyjskich. Polski prezydent także zdecydował, aby wysłać do Afganistanu tysiąc żołnierzy.