"Wysyłamy zdjęcie kotka. Tak, przyjechał z Afganistanu" - napisali w mediach społecznościowych pracownicy Fundacji Ocalenie.
Nie chciał zostać sam w Afganistanie i wyruszył w podróż ze swoimi paniami pod polską granicę. "Panie mówią, że chciały go zostawić, ale on ciągle za nimi szedł. Więc w końcu ugięły się i zabrały go ze sobą" - czytamy na Instagramie fundacji.
W czwartek Fundacja Ocalenie poinformowała na Twitterze, że jej pracownikom udało się porozmawiać z uchodźcami. Okazuje się, że wśród migrantów znajdują się 32 osoby z Afganistanu, w tym kobiety oraz 15-letnia dziewczynka oraz osoby chore.
"Na granicy są od 11 dni, w podróży od 25. Nic nie jedli i nie pili od 24 godzin" - czytamy na Twitterze fundacji. A od godziny 10:00 nikt nie pozwala im załatwić potrzeb fizjologicznych. Jak napisali pracownicy fundacji, osoby które znajdują się na granicy polsko-białoruskiej informowały polską Straż Graniczną, że chcą złożyć wnioski o status uchodźcy. "Usłyszały, że mają wracać 'do siebie'" - czytamy na Twitterze fundacji.
Gdy od 11 dni, kilkudziesięciu uchodźców koczuje na granicy, polski rząd uszczelnia ją. - Jestem w stałym kontakcie z dowódcami. Żołnierze ułożyli już ponad 100 km ogrodzenia na pasie granicznym. Rozpoczynają też układanie kolejnych 50 km - napisał na Twitterze Mariusz Błaszczak.
W ciągu ostatniej dobry Straż Graniczna udaremniła przekroczenie granicy 130 osobom, a ośmiu cudzoziemców zostało zatrzymanych - podaje IAR.
Więcej na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej można przeczytać w artykułach: