- Możemy spodziewać się tego, że do naszego kraju przybędzie bardzo dużo Afgańczyków. Ważne jest to, w jaki sposób ich przyjmiemy. (...) Ważne jest to, żeby jak najszybciej udzielić takim ludziom pomocy, wiedząc dokąd ich skierować. W Polsce jest sporo gmin, które są przygotowane na przyjęcie uchodźców, tylko uchodźcy o tym nie wiedzą - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Janina Ochojska.
Przestrzega również przed organizowaniem pomocy rzeczowej, która miałaby zostać wysłana do Afganistanu. - Taka pomoc na pewno nie jest potrzebna. Być może będzie ona potrzebna Afgańczykom, którzy będą chcieli się tutaj osiedlić - podkreśliła.
Po objęciu urzędu prezydenta USA Joe Biden przyspieszył wycofywanie wojsk z Afganistanu, otwierając drogę do szybkiej ofensywy talibów, którzy w niedzielę przejęli kontrolę nad stolicą kraju, Kabulem, a wcześniej zajęli wszystkie prowincje i większe miasta.
W niedzielę kraj opuścił prezydent Ashraf Ghani, który prawdopodobnie udał się do Tadżykistanu. Siły NATO pomagają w utrzymaniu kontroli nad lotniskiem w Kabulu i koordynują ewakuację ze stolicy Afganistanu.
We wtorek talibowie ogłosili amnestię dla wszystkich pracowników rządowych i wezwali ich do powrotu do pracy. Oświadczenie głosi, że osoby objęte amnestią mogą "z pełnym zaufaniem" wrócić do normalnego życia. Talibowie zapewniają również, że w Afganistanie będzie panował pokój, a "prawa kobiet będą respektowane". Również we wtorek główny rzecznik talibów zorganizował konferencję prasową w tym samym miejscu, w którym spotkania z dziennikarzami organizowało biuro prasowe dotychczasowego rządu w Kabulu. Zabihullah Mujahid, który jest rzecznikiem ruchu od lat, ale dotąd przez cały czas przebywał w ukryciu, mówił, że dla nowych władców najważniejsze będzie poszanowanie zasad islamu.
- Islamski Emirat Afganistanu nie będzie się na nikim mścił. Wiem, że popełniono wiele błędów, które przysłużyły się okupantom. Chcemy, żeby Afganistan nie był polem bitwy. Ułaskawiliśmy wszystkich, którzy przeciwko nam walczyli - mówił.
Wiele osób uważa jednak, że talibom nie można ufać. - To, co słyszymy od rzeczników talibów, to są tylko propagandowe slogany, które mają uspokoić Zachód, że nie wydarzy się teraz nic bardzo złego. Znając rządy talibów między 1996 a 2001 rokiem, wiemy, czego możemy się spodziewać. Kobiety już, jak słyszę, z kabulskich ulic zniknęły. Nie ma tam już nawet mężczyzn w dżinsach, którzy chodzili po ulicach jeszcze wczoraj. Wszyscy ubrali się w tradycyjne afgańskie stroje, by dostosować się do sytuacji - powiedział Marcin Woroch, korespondent "Faktów" TVN.