Upadł rząd Afganistanu. Talibowie przejęli Kabul i pałac prezydencki, mają ustanowić Emirat Islamski

Po niemal 20 latach, na krótko przed rocznicą zamachów z 11 września, i niespodziewanie dla większości obserwatorów - talibowie przejęli władzę w Afganistanie. Po błyskawicznej ofensywie, zajęciu większych miast i otoczeniu stolicy, bojownicy weszli do Kabulu. Prezydent uciekł z kraju. Państwa zachodnie w chaosie ewakuują swoich obywateli i współpracowników. Kobiety i inni obywatele obawiają się o powrót drakońskich praw i kar, jakie panowały za poprzednich rządów talibów.

Jeszcze kilka dni temu przejęcie władzy w Afganistanie przez talibów wydawało się dla wielu odległą, o ile w ogóle realną perspektywą. Jednak w przeciągu kilku dni ugrupowanie przejmowało jedną stolicę prowincji za drugą. W sobotę siły stanęły u bram Kabulu, a w niedzielę bez walki weszły do stolicy. 

Więcej informacji o aktualnej sytuacji w Afganistanie w naszej relacji na żywo

Od rana na ulicach miasta panował (i wciąż panuje) chaos. Tysiące ludzi próbowały dostać się do domów albo na lotnisko, aby wydostać się z kraju. W ciągu dnia stało się jasne, że nie będzie zapowiadanej przez prezydenta obrony stolicy - Kabul został poddany podobnie jak stolice prowincji w ostatnich dniach.

Choć nie doszło jeszcze do czegoś o znamionach formalnego przekazania władzy, to w praktyce talibowie wygrali wojnę domową i kontrolują stolicę oraz niemal całą resztę kraju. Jeszcze rano rzecznik bojowników informował, że Kabul jest otoczony, ale na razie nie będą jej atakować, ani do niej wchodzić. Kilka godzin później stwierdził, że weszli do stolicy, aby "zapobiec grabieżom", po tym jak policjanci opuścili posterunki.

Ofensywa talibów trwa od kwietnia, ale przyspieszyła w ostatnich dniach. W ciągu 9 dni bojownicy przejęli kontrolę nad wszystkimi większymi miastami. Wiele z nich było poddawanych bez walk, a żołnierze i policjanci składali broń lub uciekali do innych regionów lub za granicę.

W poniedziałek Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych omówi sytuację w Afganistanie. 

Talibowie w Afganistanie"Biden powinien się wstydzić". Brytyjskie media o triumfie talibów

Prezydent ucieka, Talibowie rozgościli się w pałacu

W niedzielę kraj opuścił prezydent Ashraf Ghani, który jeszcze niedawno zapowiadał opór i gotowość do "oddania życia" w walce. Potwierdzając doniesienia w tej sprawie przedstawiciel afgańskich władz Abdullah Abdullah mówił o nim jako o byłym prezydencie. Prawdopodobnie Ashraf Ghani udał się do Tadżykistanu. W wydanym wieczorem oświadczeniu stwierdził, że chciał uniknąć rozlewu krwi. Zbiec z kraju miał też wiceprezydent Amrullah Saleh, a także przewodniczący parlamentu i bliżej nieokreślona grupa polityków.

"Dokonałem trudnego wyboru: stanąć przed uzbrojonymi Talibami, którzy chcieli wejść do pałacu prezydenckiego, albo opuścić ojczyznę, której poświęciłem życie przez ostatnie dwadzieścia lat. Talibowie dali do zrozumienia, że aby mnie wypędzić, są gotowi do krwawego szturmy na Kabul. Chcąc zapobiec rozlewowi krwi, postanowiłem odejść" - napisał. Ucieczka prezydenta wywołała wściekłość Afgańczyków, w tym byłych współpracowników prezydenta z rządu.

W ciągu dnia pojawiały się informacje o możliwym rządzie tymczasowym, który po czasie przekaże talibom władzę w kraju. Jednak niedługo później oni sami oświadczyli, że "wkrótce" oficjalnie ogłoszą ustanowienie Islamskiego Emiratu Afganistanu z pałacu prezydenckiego w Kabulu.

W niedzielę przed północą do tego nie doszło. Jednak bojownicy weszli do pałacu prezydenckiego. Telewizja Al Dżazira pokazywała na żywo chodzących po nim talibów.

Zobacz wideo Niepublikowane materiały marines z Afganistanu

Chaotyczna ewakuacja obywateli państw Zachodu

Błyskawiczne zwycięstwo talibów, w tym przejęcie Kabulu, zdało się zaskoczyć wiele państw Zachodu, które w chaosie ewakuują swoje ambasady. W ambasadzie USA niszczone są niemal wszystkie dokumenty. Wiele państw stara się także - lub przynajmniej obiecuje - wywiezienie i udzielenie azylu swoim tłumaczom i innym współpracownikom, którym grozi zemsta ze strony talibów. Z kolei m.in. Chiny, Rosja i Turcja na razie nie pozostawiają swoich placówek. 

Największa operacja ewakuacyjna jest prowadzona przez Stany Zjednoczone, które do jej ochrony wysłały kilka tysięcy żołnierzy. Inne kraje, jak np. Niemcy czy Słowacja wysyłają samoloty po swoich obywateli i współpracowników. USA ostatecznie zamknęły ambasadę w Kabulu i przeniosły prace reszty personelu na lotnisko. Tam także udał się szef placówki, wraz ze ściągniętą z masztu flagą USA.

Po otoczeniu Kabulu lotnisko stało się jedyną jeszcze funkcjonującą i bezpieczną drogą do opuszczenia kraju, dlatego poza obywatelami innych krajów także wielu Afgańczyków próbowało tamtędy wyjechać. Jednak wg relacji na lotnisku i drodze do niego przez cały dzień panował chaos, a w pewnym monecie cywilne loty zostały wstrzymane i odlatywały tylko samoloty wojskowe. W mediach społecznościowych pojawiają się nagrania, na których widać tłum ludzi czekających na loty na płycie lotniska.

NATO pomaga w utrzymaniu funkcjonowania portu w Kabulu i koordynuje ewakuację ze stolicy Afganistanu - poinformował o tym Sekretarz Generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg.

Morawiecki podjął decyzję o wystawieniu wiz humanitarnych

Premier Mateusz Morawiecki podjął decyzję o wystawieniu wiz humanitarnych dla 45 osób, które współpracowały z Polską, delegaturą Unii Europejskiej w Kabulu i członków ich rodzin. Wcześniej o pomoc Afgańczykom zaapelowali m.in. b ambasador RP w Afganistanie Piotr Łukasiewicz, byli ministrowie obrony Tomasz Siemoniak i Bogdan Klich, Radosław Sikorski i Janina Ochojska.

Nie wiadomo na razie, jak polscy współpracownicy mogą wydostać się z kraju. Były ambasador Piotr Łukasiewicz wyraził wątpliwości co do działań polskiego rządu w zapewnieniu bezpieczeństwa naszym dawnym współpracownikom.

Strach Afgańczyków i Afganek

Talibowie zaapelowali do mieszkańców Kabulu, aby wrócili do swoich domów. Ich rzecznik na antenie BBC mówił, że wbrew obawom, dziewczynki będą miały prawo do edukacji, kobiety będą mogły pracować, a obcokrajowcy będą mogli opuścić Afganistan. Zapewniał też, że nowe władze nie planują odwetu na dotychczasowych żołnierzach czy pracownikach administracji państwowej. Mówił, że żołnierze będą mogli bezpiecznie wrócić do swoich domów.

Na pytanie o to, czy wykonywane będą kary takie jak amputacje, czy ukamienowania rzecznik Talibów odpowiedział, że "będzie to do decyzji sądów". 

Równocześnie jednak w Amerykańskim Uniwersytecie w Kabulu palone są dokumenty wszystkich studentów. Pracownicy uczelni chcą w ten sposób ochronić młodych Afgańczyków, zwłaszcza dziewczęta, przed zemstą talibów, którzy 20 lat temu zabraniali kobietom studiować i pracować. Łamanie wprowadzonego przez nich prawa było często karane śmiercią. Wykonywano publiczne egzekucje i ukamienowania. 

Analityk zajmujący się bezpieczeństwem Michał Piekarski napisał, że "to co obserwujemy jest oczywiście katastrofą dla ludności Afganistanu zwłaszcza dla tych którym nie po drodze z talibami - konsekwencje będą straszne i naszym obowiązkiem jako części 'zachodu' jest zrobić wszystko co możliwe, aby choć trochę ograniczyć skutki. Przyjmować uchodźców, wspierać aktywność organizacji społecznych na emigracji, niezależne media".

Talibowie wracają do władzy 20 lat po 11 września 

Talibowie to skrajnie radykalny ruch religijny. Wywodzą się z zamieszkujących południe kraju Pasztunów. W latach 80. byli częścią ruchu mudżahedinów, który walczył z ówczesnym okupantem Afganistanu, wojskami Armii Czerwonej. Kiedy Sowieci opuścili Afganistan, między zwaśnionymi frakcjami miejscowych bojowników wybuchła wojna domowa.

Talibowie przejęli władzę w Afganistanie w 1996 roku, pokonując skłócone ze sobą frakcje. W kraju wprowadzili surowe prawo szariatu. Dziewczynki nie mogły się uczyć, a kobiety pracować, ani wychodzić z domów bez towarzystwa męskiego krewnego. Za najdrobniejsze przewinienia groziły surowe kary, włącznie z więzieniem, a nawet publiczną egzekucją. Zabronione były muzyka i literatura.

Talibowie zostali obaleni w 2001 roku przez Stany Zjednoczone po zamachach na World Trade Center. USA zaatakowały afgańskie władze, bo to one udzieliły schronienia Osamie bin Ladenowi, przywódcy Al-Kaidy i autorowi zamachów z 11 września.

Bojownicy uciekli do Pakistanu, ale po kilku latach przegrupowali się i wrócili do Afganistanu jako partyzanci. Od tego czasu toczyli walkę z wojskami NATO oraz afgańskimi siłami. W 2020 roku ówczesny prezydent Donald Trump podpisał z nimi porozumienie pokojowe, co w praktyce utorowało drogę USA do wyjścia z Afganistanu, a talibom do ofensywy na kraj.

Dzisiaj talibowie weszli do bazy Bagram, do niedawna największej amerykańskiej bazy w Afganistanie, będącej symbolem kończącej się właśnie 20-letniej misji NATO.

Mateusz MorawieckiBrzydowo. Premier wychwalał maszyny gospodarza. Rolnik: Były wypożyczone

Więcej o: