"Ksiądz Marcin Mironiuk został przeniesiony na bezterminowy urlop administracyjny ze swojej posługi w archidiecezji Edmonton [Kanada - red.], decyzja weszła w życie w trybie natychmiastowym" - czytamy w komunikacie opublikowanym 13 sierpnia na stronie internetowej archidiecezji. Zadecydował o tym dzień wcześniej arcybiskup Richard Smith.
Decyzja arcybiskupa ma związek z kazaniem polskiego księdza, które wygłosił 18 lipca w języku polskim w kościele Matki Bożej Królowej Polski w Edmonton. Duchowny podważył prawdziwość doniesień o zbrodniach na dzieciach rdzennych mieszkańców kraju, które były odbierane rodzicom, a następnie umieszczane przymusowo w katolickich szkołach z internatem.
Duchowny podczas swojego kazania opowiadał, że wybrał się do Kamloops, by obejrzeć masowe groby. Jego prośba spotkała się jednak z odmową. Powiedziano mu, że to święte miejsce, do którego nie ma wstępu (wpuszcza się tam obecnie tylko rodziny dzieci, które mogły zostać pochowane na cmentarzu). - O, jak to jest święte miejsce, to wy ekshumacji na pewno nie pozwolicie zrobić, żeby stwierdzić, dlaczego te dzieci zostały pochowane. Zobaczcie, jaka manipulacja, jakie kłamstwo - opowiadał ksiądz. Przekonywał, że zapoznał się z raportami, z których wynikało, że "dzieci były chowane z powodu gruźlicy, z powodu innych chorób".
Dodatkowo wydarzenia z Kanady porównał do mordu w Jedwabnem podczas II wojny światowej. Według duchownego Polacy są niewinni, choć badacze bezsprzecznie potwierdzili ich winę.
Archidiecezja została poinformowana o kazaniu księdza 10 sierpnia i natychmiast zapoznała się z zapisem wideo z odprawianej przez niego mszy. Duchowny podczas rozmowy z arcybiskupem miał przeprosić za swoje słowa. Inny duchowny miał także przedstawić jego przeprosiny podczas sobotnich i niedzielnych nabożeństw. Przeprosiny ma wystosować również zakon misjonarzy oblatów.
"Oświadczenia dotyczące wspólnot żydowskich i rdzennych mieszkańców Kanady oraz przymusowych szkół są całkowicie nie do przyjęcia. Są obraźliwe, są przyczyną bólu wspólnoty żydowskiej, wspólnoty rdzennych mieszkańców, tych, którzy przeżyli przymusowe szkoły i wszystkich Kanadyjczyków" - przekazano w oświadczeniu. Dalsze decyzje w sprawie polskiego duchownego mają zostać podjęte przez zgromadzenie misjonarzy oblatów, których członkiem jest ksiądz Mironiuk.
Szkoły rezydencyjne w Kanadzie działały od 1870 do 1996 roku. Stosowano w nich przemoc fizyczną psychiczną, dzieci były torturowane, głodzone oraz molestowane seksualnie - wszystko to miało na celu "zabicie w rdzennych dzieciach Indianina".
W szkołach miało uczyć się ok. 150 tysięcy uczniów, umrzeć mogło nawet 4 100 dzieci. Liczba ta nie jest jednak pewna, bo Kościół latami odmawiał zgody na dostęp do archiwów. Na terenie dawnej szkoły dla rdzennych mieszkańców w Kamloops w Kolumbii Brytyjskiej (to do niej wybrał się ksiądz Mironiuk) odnaleziony został zbiorowy grób, w którym znajdowały się szczątki 215 dzieci.
W czerwcu pod szkołą w prowincji Saskatchewan znaleziono kolejny masowy grób ze szczątkami 761 dzieci. Wokół szkoły St. Eugene's Mission znajdowały się z kolei 182 nieoznakowane groby. Makabryczne odkrycia doprowadziły do nasilenia się antyklerykalnych nastrojów w Kanadzie. Pomniki były dewastowane, a kościoły podpalane.