Rzecznik Pentagonu John Kirby skomentował sytuację w Afganistanie po ostatnim zajęciu przez talibów stolic sześciu afgańskich prowincji. Departament Obrony Stanów Zjednoczonych uważa, że siły afgańskie "mają potencjał, by podjąć walkę z bojownikami". - Mają swe oddziały zbrojne, mają ludzi, którzy mogliby stanąć w obronie tych miast, kontrolują większość regionalnych stolic - stwierdził rzecznik Pentagonu.
USA liczą, że talibowie wstrzymają ofensywę militarną i podejmą poszukiwanie rozwiązań politycznych - pisze Reuters. Do Dohy został oddelegowany w poniedziałek specjalny wysłannik USA ds. negocjacji pokojowych w Afganistanie Zalmay Khalilzad. Amerykanin będzie starał się przekonać rozmówców do ograniczenia przemocy i zawarcia rozejmu.
Fundamentalistyczna milicja islamska przejęła połowę całego terytorium Afganistanu. Teraz talibowie próbują przejąć kluczowe miasta. Wkroczyli do części Heratu, Lashkar Gah i Kandaharu. Sprawują także kontrolę nad lukratywnymi przejściami granicznymi z Iranem i Pakistanem.
Afgańskie siły specjalne podjęły próby odbicia miast, jednak talibowie zajęli stanowiska bojowe w domach cywilów, co utrudni ich usunięcie z miasta. Jak podkreśla agencja Reutera - miasto Kandahar to obecnie ich punkt centralny, gdzie stworzą tymczasową stolicę.
Świadkowie relacjonują, że ulice pokryte są ciałami. - Sklepy są zamknięte, a rządowe pojazdy wojskowe stoją zniszczone na środku drogi. Walki uliczne toczą się w odległości kilku metrów od biura gubernatora i Dyrekcji Bezpieczeństwa Narodowego - mówią w rozmowie z BBC.
Generał David Richards - były szef brytyjskich sił zbrojnych - prognozuje w rozmowie z BBC, że wycofanie sił międzynarodowych może doprowadzić do upadku armii afgańskiej, a w konsekwencji doprowadzić do przejęcia kontroli nad Afganistanem przez talibów. - To spowoduje wzrost zagrożenia międzynarodowym terroryzmem - przestrzega. W jego ocenie walki w Afganistanie będą długie i krwawe.
Agencja Reutera określa sytuację w kraju jako bardzo niebezpieczną. W opinii ekspertów kraj stoi na granicy katastrofy humanitarnej.
W piątek buntownicy odnieśli kolejny sukces w walce przeciwko rządowi w Kabulu, chociaż północ Afganistanu nie jest ich tradycyjnym obszarem działania. Islamiści przejęli władzę w mieście Zarandż, leżącym na południowym zachodzie kraju, na granicy z Iranem.
Ofensywę talibom ułatwia wycofywanie się z kraju wojsk Stanów Zjednoczonych oraz państw sojuszniczych. Decyzją prezydenta Joe Bidena, do 11 września Amerykanie opuszczą Afganistan po 20 latach interwencji wojskowej.
Ambasada Stanów Zjednoczonych wezwała swoich obywateli do natychmiastowego opuszczenia Afganistanu. Jak podkreślono w komunikacie, "zdolność placówki do udzielenia pomocy jest bardzo ograniczona" m.in. ze względu na zmniejszoną liczbę personelu.