Eksperci zapowiadają "ekstremalne zjawisko". Szczyt upałów we Włoszech spodziewany jest między najbliższym wtorkiem a czwartkiem. Oczekuje się, że gorący okres potrwa do 15 sierpnia. Jak poinformowała strona ilmeteo.it, od wtorku do czwartku temperatura w niektórych częściach południowych Włoch oraz na Sycylii i Sardynii może osiągnąć aż 47-48 stopni Celsjusza.
Ze względu na upały, włoski resort zdrowia wydał tzw. "czerwone alerty", które obowiązywać będą we wtorek 10 sierpnia w miastach Bari, Campobasso, Rieti oraz w Rzymie. W środę 11 sierpnia dołączą do nich Frosinone, Latina, Palermo i Perugia. Czerwone ostrzeżenie oznacza, iż upał niesie zagrożenie dla zdrowia wszystkich obywateli, nie tylko tych najbardziej wrażliwych (osób starszych, chorych i dzieci).
Włoska Obrona Cywilna zaalarmowała obywateli, że w związku z falą upałów, znacznie wzrośnie zagrożenie pożarowe w kraju. W zeszły weekend strażacy walczyli z ogniem w kilku częściach Sycylii, na górze Aspromonte w Kalabrii oraz w północnej prowincji Cesena w Emilii-Romanii. Jak podaje portal thelocal.it, pożar, który niedawno wybuchł na zachodzie Sardynii, strawił obszar o powierzchni blisko 20 tys. hektarów.
Nieco ponad tydzień temu informowaliśmy też o tym, jak na początku sierpnia z pożarem zmagało się miasteczko Pescara w regionie Abruzja. Płomienie rozprzestrzeniły się z okolicy rezerwatu przyrody Pineta Dannunziana i dotarły do domów oraz na pobliskie plaże.
Włochy borykają się nie tylko z pożarami, ale i wzrostem zachorowań na koronawirusa. W związku z tym, włoskie Ministerstwo Zdrowia zaleca obywatelom, by pozostali w domach w najbardziej upalne dni, "zarówno w celu ochrony przed upałem, jak i ograniczenia ryzyka infekcji".
Szef Obrony Cywilnej Fabrizio Curcio zaapelował w ubiegłą niedzielę, by Włosi "unikali niewłaściwego zachowania i niezwłocznie zgłaszali pożary" odpowiednim służbom.
Wzrost temperatury, wraz z nim silniejsze fale upałów i zmiana wzorców pogodowych (jak bardziej intensywne, ale rzadsze opady) to przewidywane przez badaczy skutki globalnego ocieplenia.
To sprawia, że w dotkniętych nimi regionach zwiększa się zagrożenie pożarami. Na przykład w raporcie naukowym na zlecenie australijskiego rządu oceniono, że w wielu rejonach kraju ocieplenie o 2 stopnie Celsjusza zwiększy intensywność pożarów o 25 proc., powiększy teren objęty pożarami o połowę i zmniejsza okres między pojawianiem się ognia.
W rejonach charakteryzujących się występowaniem pożarów, jak Kalifornia czy Australia, mogą być one groźniejsze niż wcześniej. Ekstremalna susza i upały pozwalają np. na powstawanie gigantycznych pożarów - pojedyncze osiągają nawet 500 tys. hektarów. Taka skala ognia jest nie do opanowania przez strażaków.
Więcej o skutkach kryzysu klimatycznego i rozwiązaniach, jakie mamy w walce z nim, przeczytasz w serwisie Zielona.Gazeta.pl.