Do zdarzenia doszło 30 lipca na wodach Bałtyku, na wschód od miasta Aarhus w Danii. Jak wskazuje portal The Barents Observer okręt "Orel" wraz z dwoma innymi rosyjskimi jednostkami płynął w kierunku cieśniny Skagerrak, która łączy Morze Północne z Morzem Bałtyckim.
"Orel" to 30-letni okręt podwodny klasy Oscar-II, tej samej co okręt "K-141 Kursk", który zatonął w 2000 r., pozbawiając życia 118 osób. "Orel" jest zasilany przez dwa reaktory jądrowe. Zwykle jest uzbrojony w pociski manewrujące i torpedy.
Rosyjskie okręty były eskortowane przez duński patrolowiec "HDMS Diana". Załoga statku opisała incydent z udziałem rosyjskiego okrętu na Facebooku. Według Duńczyków "Orel" w pewnym momencie stracił napęd i dryfował z prędkością 1,5 węzła w kierunku wyspy Sejero.
Członkowie załogi "Orela", po wynurzeniu na powierzchnie, wyszli na przedni pokład okrętu w kamizelkach ratunkowych. Następnie jeden z rosyjskich okrętów podpłynął do "Orela" z przygotowanymi linami holowniczymi. Załoga duńskiego "MDMS Diana" zaoferowała pomoc, która jednak została "uprzejmie, ale niespodziewanie odrzucona".
"Z pokładu 'Diany' uważnie śledziliśmy sytuację na łodzi podwodnej i kiedy zobaczyliśmy wszystkich członków załogi na pokładzie łodzi podwodnej, nasze myśli szybko zwróciły się w kierunku filmu 'Polowanie na Czerwony Październik'" - czytamy w poście załogi duńskiego statku.
Po pewnym czasie rosyjski okręt podwodny "Orel" odzyskał napęd i ponownie ruszył w drogę w kierunku cieśniny Skagerrak. Sprzęt holowniczy został rozmontowany. Rosyjska marynarka wojenna nie wydała oficjalnego oświadczenia w sprawie incydentu z udziałem "Orela". Nie wiadomo, czy awaria mogła mieć związek z pracą reaktorów jądrowych.