W czwartek 5 sierpnia Ebrahim Raisi zostanie zaprzysiężony na nowego prezydenta Iranu. Wcześniej, we wtorek, odbyła się religijna uroczystość, w czasie której ajatollah Chamenei mianował Raisego głową państwa. Jak zaznacza Informacyjna Agencja Radiowa, po kilku latach zwolennicy twardego kursu wobec Zachodu wracają do pełni władzy w kraju.
Ebrahim Raisi, konserwatywny sędzia, zwyciężył w czerwcowych wyborach. Brało w nich udział 48 proc. uprawnionych, znacznie mniej niż w poprzednich głosowaniach. Raisi przez lata szefował irańskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Przez opozycję jest oskarżany o polityczne wyroki i zlecanie tortur w więzieniach. Jest uznawany za jednego z najbliższych współpracowników najwyższego przywódcy duchowego czyli najważniejszego człowieka w Iranie, ajatollaha Alego Chameneiego.
Już zapowiedział, że będzie prowadził twardą politykę wobec USA. "Stany Zjednoczone muszą natychmiast znieść sankcje na Iran. Jeśli chcą rozmawiać o współpracy, muszą pokazać, że są wiarygodne" - mówił.
W ostatnich tygodniach negocjacje Iranu z Zachodem na temat ewentualnego nowego porozumienia nuklearnego utknęły w martwym punkcie. Nie jest jasne, czy nowe konserwatywne władze będą chciały nadal negocjować umowę. Poprzednia, z której wycofał się były prezydent USA Donald Trump, była przez irańskich konserwatystów krytykowana.
Ebrahim Raisi zastąpi na stanowisku umiarkowanego Hassana Rouhaniego, jednego z autorów niedawnego otwarcia Iranu na świat. Ustępujący ze stanowiska Rouhani przyznał w niedzielę, że władze kraju czasami "nie mówiły całej prawdy" swoim obywatelom w czasie ośmioletniej kadencji. - Nie uznałem tych informacji za przydatne i bałem się, że zaszkodzą jedności narodowej - mówił.