Stuletni były strażnik nazistowskiego obozu Sachsenhausen pod Berlinem stanie przed sądem jesienią, 76 lat po zakończeniu II wojny światowej - podaje Reuters, powołując się na doniesienia niemieckiego tygodnika "Welt am Sonntag".
Sąd Rejonowy w Neuruppin postawił mężczyźnie zarzuty współudziału w morderstwie w 3500 sprawach. Rzecznik sądu powiedział tygodnikowi, że oskarżony powinien być w stanie wytrzymać rozprawy przed sądem o długości od dwóch do dwóch i pół godziny dziennie.
Sąd nie podał nazwiska oskarżonego w związku z niemieckimi przepisami medialnymi dotyczącymi podejrzanych o zbrodnie wojenne. Mężczyzna miał w latach 1942-1945 pracować jako strażnik obozowy w Sachsenhausen, gdzie uwięziono około 200 tys. osób, a 20 tys. zamordowano.
W Niemczech śledczy od kilkunastu lat pracują nad poszukiwaniem wciąż żyjących zbrodniarzy wojennych. Jednym z nich jest Thomas Walther, bez którego prawdopodobnie nie udałoby się w 2011 postawić przed sądem i skazać Johna Demjaniuka - byłego esesmana z obozu w Sobiborze. Ten przełomowy wyrok skazujący z 2011 r. utorował drogę do dalszych postępowań. Praca w obozie koncentracyjnym po raz pierwszy została wtedy uznana za podstawę do winy bez dowodu konkretnego przestępstwa.
Według niemieckiego prawa wszyscy, którzy służyli w czasie wojny w obozach zagłady, są winni lub współwinni ludobójstwa.