Turysta trafił do szpitala, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Nieprzestrzegania zasad bezpieczeństwa w zoo może przynieść tragiczne skutki. Jaguar, który zaatakował mężczyznę w Jacksonville to 12-letni kot o imieniu Harry.
Jak wynika z zeznań świadków, około 20-letni mężczyzna przekroczył barierę bezpieczeństwa i podszedł bliżej do ogrodzenia wybiegu jaguarów. Turysta zaczął drwić ze zwierzęcia i drażnić je, aż w końcu przełożył dłoń przez ogrodzenie. Jaguar zaatakował mężczyznę, drapiąc w wystawioną rękę ostrymi pazurami.
Nieodpowiedzialnym turystą zajęli się wezwani na miejsce ratownicy, którzy opatrzyli zranioną rękę i zabrali go do szpitala - pisze "Nesweek".
- To osoba, która nie używała głowy... - powiedział "Newsweekowi" wicedyrektor zoo Dan Maloney. Dodał, że incydent zakończyłby się dużo gorzej, gdyby zwierzę było w stanie mocniej chwycić mężczyznę.
Obrażenia nie wskazywały na to, by stan poszkodowanego był ciężki. Lokalni dziennikarze nie otrzymali jednak dalszych informacji o jego stanie zdrowia. Z kolei funkcjonariusze poinformowali, że nie zamierzają karać zaatakowanego przez jaguara mężczyzny - podaje ABC News.
Brak wyobraźni i poczucia odpowiedzialności podczas wizyt w zoo zdarza się wcale nie tak rzadko. Jak podaje "Newsweek", w marcu 2019 roku kobieta odwiedzająca Wildlife World Zoo, Aquarium i Safari Park w Arizonie została zaatakowana przez jaguara, gdy przekroczyła barierę, by zrobić sobie zdjęcie z dzikim kotem. Do podobnego zdarzenia doszło w meksykańskim zoo w 2020 roku. Wówczas, 30-latka doznała poważnych obrażeń tuż po tym, jak przełożyła rękę przez ogrodzenie dla jaguarów.
Żaden z tych ogrodów zoologicznych nie zdecydował się na uśpienie zwierząt, które zaatakowały ludzi. Ich zdaniem jaguary zachowywały się zgodnie ze swoją naturą, a przyczyną ich agresji była jedynie ludzka głupota i skrajna nieodpowiedzialność.