Madryt. Dzieci przykuły ojca łańcuchami do ściany. Twierdzą, że miał problemy psychiczne

Mężczyzna z okolic Madrytu przez osiem dni czekał na pomoc przykuty łańcuchami do ściany. Został zaatakowany przez dwójkę swoich dzieci i swojego szwagra, którzy twierdzili, że cierpi na zaburzenia psychiczne.

Do zdarzenia doszło w pierwszej połowie lipca w mieście Torrejon de Ardoz położonym w regionie Madrytu. Hiszpańska policja poinformowała o całej sytuacji w środę.

Zobacz wideo Trwają starcia katalońskich separatystów z hiszpańską policją

Madryt. Mężczyznę w łańcuchach zauważył przez okno sąsiad, który zawiadomił policję

Interwencję funkcjonariuszy policji spowodowało zgłoszenie od sąsiada. Poinformował on służby, że w jednym z okien widział osobę proszącą o pomoc. Z informacji sąsiada wynikało, że mężczyzna pokazywał przez okno, iż został porwany. Sześciu policjantów udało się we wskazane miejsce, tam wyłamali drzwi wejściowe i weszli do środka - pisze vozpopuli.com.

Sun DawuChiny. Miliarder skazany na 18 lat więzienia. "Wszczynał kłótnie"

Kiedy policjanci dostali się do domu, zastali tam dwoje nieletnich i porwanego mężczyznę. Dzieci przyznały, że trzymają ojca w pokoju, przykutego do ściany. Twierdziły, że cierpi na zaburzenia psychiczne, dlatego go unieruchomiły. Pomagał im szwagier mężczyzny. Pokój, w którym go trzymano, był w złym stanie, a w środku nie było mebli, z wyjątkiem leżącego na podłodze materaca. Mężczyzna spędził w takich warunkach osiem dni, czekając na pomoc.

Sprawców aresztowano, ofiara przebywa w szpitalu

Trzy osoby - dzieci i szwagra - zatrzymano jako podejrzanych o popełnienie przestępstwa nielegalnego przetrzymywania mężczyzny. Zostali postawieni przed wymiarem sprawiedliwości. Dziećmi zajmie się prokuratura ds. nieletnich - pisze portal elmundo.es.

Lawiny błotne we Włoszech. Akcja strażaków we wtorek 27 lipcaLawiny błotne we Włoszech [WIDEO]. Ambasada RP w Rzymie apeluje do Polaków

Ofierze natomiast pomogły służby medyczne - mężczyznę przewieziono do szpitala uniwersyteckiego w Torrejón de Ardoz. Funkcjonariusze nie poinformowali, w jakim jest stanie.

Więcej o: