"Z powodu przerwania tamy w Meerssen rozlega się alarm przeciwlotniczy. Nie ma już czasu na ewakuację - donoszą służby bezpieczeństwa. Mieszkańcy powinni jak najszybciej zamknąć okna i drzwi i przenieść się na wyższe piętra domów" - tak brzmi komunikat, który pojawił się na stronie parool.nl.
Syreny alarmowe wyją w miastach takich jak Bunde, Voulwames, Brommelen i Geulle. Władze są pewne, że obszar ten zostanie zalany przez wodę. Wiele osób, słysząc syreny, pobiegło do samochodów, przez co na drogach utworzyły się korki. Mieszkańcy uciekają też razem ze swoimi zwierzętami - zapędzają krowy, świnie czy konie na wyższe partie terenu.
Już wcześniej holenderskie media informowały o dziurze w tamie, która początkowo miała wymiary metr na metr. Rzecznik południowej Limburgii ostrzegał, że otwór może szybko się powiększać, co spowoduje zalanie okolicznych miejscowości.
Już w piątek przed południem władze wzywały mieszkańców regionu Meerssen i Bunde do ewakuacji. Część z nich nie posłuchała jednak apeli i została w domach. Wszyscy proszeni są o wyłączenie gazu i prądu, by zapobiec zwarciom instalacji i późniejszym pożarom - dotyczy to także osób, które w popłochu opuszczają swoje domy i mieszkania.
Parool.nl w relacji informuje, że zagrożone powodzią są także miejscowości Aijen i Bergen na północy Limburgii. Władze doradzają mieszkańcom pilną ewakuację, najlepiej przed zachodem słońca. Według przewidywań obie miejscowości mogą nie być dostępne dla służb ratunkowych, jeśli stan wody w rzece Moza jeszcze bardziej się podniesie. - Jeśli zdecydujecie się zostać w swoich domach, zrobicie to na własne ryzyko, na własną odpowiedzialność. Bądźcie świadomi, że będziecie nieosiągalni dla służb ratunkowych - przekazał Manon Pelzer, burmistrz Bergen.
Z kolei władze Roermond, również położonego nad Mozą, wzywają, by zabrać samochody z jednego z podziemnych parkingów, usytuowanego bardzo blisko rzeki.