Kanada. Sześciolatki miały kopać masowe groby dla swoich kolegów. Do przeszukania setki km terenu

Przedstawiciele Tk'emlups te Secwepemc (organizacji tzw. Pierwszych Narodów) zaprezentowali w czwartek raport, z którego wynika, że nieoznakowanych grobów dzieci rdzennych mieszkańców może być znacznie więcej. Organizacja zaapelowała do rządu Kanady o udostępnienie szkolnych rejestrów tak, by można było dokładnie ocenić, jak dużo z uczniów mogło umrzeć na terenie szkół katolickich.

W raporcie organizacja podała również, że tylko przy byłej szkole Kamloops w Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie do przeszukania pozostaje jeszcze 650 tys. metrów kwadratowych terenu, na którym mogą znajdować się nieoznakowane groby. Między 21 a 24 maja sprawdzono tam dopiero siedem tys. metrów kwadratowych sadu, który znajduje się przy szkole. Wówczas odnaleziono szczątki 215 dzieci.

Zobacz wideo Kłopoty Justina Trudeau. Chodzi o zdjęcie sprzed lat

Masowe groby dzieci w Kanadzie. Sześciolatki miały kopać groby dla swoich kolegów

Sad został wybrany jako pierwsze miejsce poszukiwań z powodu ustnych relacji, które mówiły o sześcioletnich dzieciach, które w środku nocy były budzone, by kopać groby. Ponadto około 25 lat temu znaleziono w tym miejscu dziecięcy ząb i szkielet młodej osoby. Mimo tego, nie organizowano wówczas żadnych badań.

Jak podaje BBC, do tej pory w nieoznakowanych grobach odnaleziono ponad 1100 szczątków dzieci rdzennych mieszkańców, które przymusowo uczęszczały do katolickich szkół. Celem takich placówek było "zasymilowanie" dzieci, a w praktyce oznaczało to, że zapominały swojego języka i kultury. Uczniowie często byli bici, wykorzystywani seksualnie i doświadczali wielu epidemii chorób, które szerzyły się powodu złych warunków sanitarnych i braku leczenia.

Indianie współpracują z koronerem Kolumbii Brytyjskiej, występują o udostępnienie danych archiwalnych oraz kontaktują się ze społecznościami, których dzieci były objęte przymusowym nauczaniem. Większość z rodziców czy dziadków takich uczniów już nie żyje, jednak często potomkowie przekazują ich relacje.

Problemem, na który wskazuje organizacja kanadyjskich Indian Assembly of First Nations, jest m.in. brak funduszy na dalsze badania. Przewodnicząca RoseAnna Archibald wskazała też premierowi Justinowi Trudeau, że dochodzenie prowadzone jest przez federalną policję (Royal Canadian Mounted Police), która lata temu zabierała dzieci z rodzin do szkół. Zachodzi więc obawa konfliktu interesu, ponieważ funkcjonariusze wykonywali polecenia wydane przez rząd federalny. Według Archibald powinien zostać powołany niezależny organ, w którym udział będą mieli też rdzenni mieszkańcy, ponieważ to im "najbardziej zależy na dojściu do prawdy".

Komisja Prawdy i Pojednania mówi nawet o 4100 ofiarach. Nie mają jednak danych z zakonów i kościołów 

Pierwsze duże poszukiwania planowane są w szkole w Kamloops, ponieważ jest to pierwsza z 139 przymusowych szkół dla Indian czy Metysów, na terenie której odnaleziono groby dzieci. Na podstawie tego odkrycia, przeszukane georadarem zostały kolejne placówki. W lipcu odnaleziono kolejnych 160 szczątków przy szkole na wyspie Penelakut.

Z raportu Komisji Prawdy i Pojednania wynika, że w tzw. residential schools mogło umrzeć nawet 4100 dzieci. Nie jest to prawdopodobnie pełna liczba, ponieważ komisja przez lata nie otrzymywała zgody na dostęp do kościelnych i zakonnych archiwów. Przyjmuje się, że w szkołach tych przymusowo uczyło się około 150 tys. dzieci.

Więcej o: