Jak podaje "The Guardian", prywatne samoloty przewożące ponad 50 parlamentarzystów stanowych - przedstawicieli Partii Demokratycznej - wyleciały z Austin w poniedziałek po południu. Demokraci postanowili opuścić stan w ramach protestu przeciwko nowelizacji prawa wyborczego. W obecnej sytuacji nie można przeprowadzić głosowania nad ustawą ze względu na zbyt małą liczbę osób na posiedzeniu.
To już druga sytuacja, w której demokratyczni prawodawcy organizują tego typu strajk. Politycy sprzeciwiają się nowelizacji prawa wyborczego, gdyż w ich opinii przepisy utrudnią głosowanie młodym ludziom, ale także Afroamerykanom i niepełnosprawnym.
Republikański gubernator Greg Abbott powiedział w czasie wystąpienia w telewizji, że będzie zwoływał specjalne sesje, które pozwolą wprowadzić zmiany w życie.
- Gdy tylko demokraci wrócą do stanu Teksas, zostaną aresztowani i zatrzymani w stolicy, dopóki nie wykonają swojej pracy – powiedział Abbott.
Decyzja demokratów o zaszyciu się w Waszyngtonie ma na celu zwiększenie presji na prezydencie Joe Bidenie i Kongresie, aby podjęli działania w sprawie głosowania na szczeblu federalnym. Biden ma odnieść się do tego tematu wtorek w czasie wizyty w Filadelfii.
- To jest teraz albo nigdy dla naszej demokracji. Trzymamy linię w Teksasie – powiedział demokratyczny reprezentant stanu Trey Martinez Fischer. - Porzuciliśmy pracę, opuściliśmy rodziny, opuściliśmy nasze domy. Ponieważ nie ma nic ważniejszego niż prawa głosu w Ameryce - dodał.
Teksańskie ustawy zakazywałyby funkcjonowania 24-godzinnych lokali wyborczych, skrzynek do głosowania, a także dawały uprawnienia partyzanckim obserwatorom sondaży.
Kilkanaście stanów w tym roku uchwaliło już surowsze prawa wyborcze – ale tylko w Teksasie demokraci rozpoczęli protest.