- To od strony Viktora Orbana jest majstersztyk, natomiast ze strony Komisji Europejskiej - wielki błąd, że te kwestie się zbiegły. Wpisała się ona w ten sposób w agendę Orbana - ocenia w rozmowie z Gazeta.pl dr Dominik Héjj, wykładowca w Instytucie Europy Środkowej, redaktor naczelny portalu kropka.hu.
Chodzi o to, jak w tym samym czasie w Brukseli zbiegła się dyskusja nt. praw osób LGBT i nowej węgierskiej ustawy, krytykowanej m.in. przez Ursulę von der Leyen, oraz informacje o zastrzeżeniach KE związanych z węgierskim Funduszem Odbudowy.
Czwartek jest dniem wejścia w życie węgierskiej ustawy, która zakazuje "pokazywania i promowania homoseksualizmu". Wcześniej w tym tygodniu debatowali na ten temat członkowie Parlamentu Europejskiego, gdzie m.in. przedstawiciele PiS bronili węgierskiego prawa. Także szefowa Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen krytykowała ustawę.
Jak pisało "Deutsche Welle", europosłowie domagają się od KE, by ta przestała odwlekać stosowanie przepisów "pieniądze za praworządność". Prawica (np. Patryk Jaki) krytykują - jak mówią - groźby odbierania Węgrom funduszy europejskich "za ustawę o ochronie dzieci przed ideologią 'gender'".
Także w tym tygodniu Komisja Europejska wstrzymała Węgierski Fundusz Odbudowy, warty 7,2 mld euro. Nie ma to jednak związku z prawami osób LGBT ani ostatnią ustawą. Zastrzeżenia - które uniemożliwią zaakceptowanie planu w zakładanym terminie do 12 lipca - dotyczą korupcji i zabezpieczenia środków przed ich nieodpowiednim wykorzystaniem. UE wymaga, by krajowe plany odbudowy zawierały wprost zapisy w sprawie systemów zapobiegania "konfliktom interesów, korupcji, nadużyć finansowych oraz podwójnego finansowania". Unia żąda, by Węgry wzmocniły przepisy w tej sprawie poprzez poprawę działania prokuratury, ułatwienie dostępu do informacji publicznych oraz wzmocnienie niezawisłości sądów.
- Orban musi zapewnić, że na Węgrzech będzie udostępniany pełen wykaz beneficjentów Funduszu Odbudowy. Po drugie, od tych pieniędzy muszą być odsunięci wszyscy, którzy byli dotychczas zaangażowani w korupcję. Po trzecie, Węgry muszą uchylić wszystkie przepisy utrudniające dostęp obywateli czy dziennikarzy do informacji publicznej - mówił cytowany przez "Deutsche Welle" Dacian Ciolos, rumuński szef frakcji "Odnowić Europę". Dotyczy to więc spraw związanych z wydawaniem pieniędzy z funduszu i przejrzystością informacji na ten temat. Jednak zbieg w czasie z debatą o ustawie pozwala pokazywać to w innym świetle. Jak ocenił Dominik Héjj:
- Powstaje teraz wrażenie, że z powodu węgierskiej ustawy o LGBT kraj nie otrzymuje pieniędzy z Funduszu. To wygląda na najprostszy wniosek i nikt nie mówi o problemach np. z sądownictwem. Mamy tę ustawę i "lobby Sorosa chce nam zniszczyć kraj" - tak wygląda narracja.
Héjj powiedział, że nie pierwszy raz jest tak, że choć chodzi o coś zupełnie innego - w tym wypadku kwestie praworządności i korupcji - to "kalendarz Unii Europejskiej jest tak zbudowany, że wpisuje się w tę narrację konfliktu, o którym mówi Viktor Orban". - Że "Komisja Europejska będzie nam mówić, w jaki sposób rodzice mają wychowywać swoje dzieci". I ponieważ zdaje on sobie sprawę, że UE nic nie może z tym zrobić, a do tego wciąż obowiązuje ustawa o związkach partnerskich z 2009 roku - dodał.
Jednak, jak zwrócił uwagę ekspert, sondaże wskazują, że w kwestii praw osób LGBT Węgrzy są zdecydowanie bardziej liberalni niż Polacy, więc "nie jest to do końca podatny grunt". Skąd więc taka ustawa? Możliwych powodów jest kilka - od próby "przykrycia" niewygodnych tematów, po próbę podzielenia w tej kwestii opozycji.
- Ustawa pojawiła się także dlatego, bo trzeba zastąpić czymś temat imigrantów, który przestaje na Węgrzech działać. Po sprawie imigracji mówiono np. o zaraźliwości osób bezdomnych, stąd była penalizacja bezdomności. A teraz jest próba budowania nowej narracji, nowego narodowego wroga.
- powiedział Héjj i dodał: - Ten temat jest nastawiony po pierwsze na wybory w przyszłym roku i rozbijanie bloku opozycyjnego - bo Jobbik głosował za tą ustawą razem z Fideszem. A także na przykrycie tego, w jaki sposób państwo węgierskie nie poradziło sobie z epidemią