Do tragicznych wydarzeń doszło w sobotni wieczór w miejscowości La Coruna, na północnym zachodzie kraju. Jak ustalili śledczy, mężczyzna zmarł w szpitalu po dotkliwym pobiciu na skutek ulicznej sprzeczki. Teraz służby chcą ustalić, czy przyczyną tragedii, był kontekst homofobiczny.
"Ufam, że śledztwo policyjne wkrótce znajdzie sprawców zabójstwa Samuela i ustali fakty" – napisał na Twitterze premier Hiszpanii Pedro Sánchez. Dodał, że jako państwo nie zrobi kroku wstecz w zakresie praw i wolności.
Demonstracje zostały zorganizowane m.in. w Madrycie, Barcelonie, Walencji i La Corunie. Ich organizatorem były organizacje wspierające mniejszości seksualne.
Według policji protesty w Madrycie przybrały formę zamieszek. Prawie czterotysięcznemu tłumowi przewodniczył współzałożyciel radykalnie lewicowej partii Podemos Juan Carlos Monedero. Służby musiały użyć siły, aby zatrzymać protest przy stołecznym placu Puerta del Sol.
- Jesteśmy tu dla Samuela, nie tylko dla niego, ale dla wszystkich, którzy cierpieli lub mogą cierpieć na skutek napadów homofobicznych – krzyczał 21-letni protestujący, Diego Rubia, trzymając w powietrzu plakat.
W czasie manifestacji pojawiły się hasła: "Nie zabili go, oni go zamordowali", "Zabierz faszystów z naszych osiedli", "Zabili Samuela za to, że był gejem".
Wydarzenie przywróciło dyskusję o sytuacji mniejszości seksualnych w Hiszpanii.