Masowe groby dzieci w Kanadzie. Gierak-Onoszko: Tych, którzy przeżyli pobyt w szkołach, nazywa się "ocaleńcami"

W Kanadzie nasilają się nastroje antyklerykalne, dewastowane są pomniki i podpalane kościoły. To reakcje społeczeństwa na odnalezienie setek grobów dzieci na terenach dawnych szkół prowadzonych przez Kościół. Te odkrycia wstrząsnęły opinią publiczną. Kościół katolicki do dziś nie chce zabrać głosu w sprawie. - Watykan do dziś nie odniósł się do roli Kościoła w kulturowym ludobójstwie - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Joanna Gierak-Onoszko, autorka głośnej książki "27 śmierci Toby'ego Obeda".
Zobacz wideo Ilu Polek i Polaków się zaszczepi? Rozmowa z Łukaszem Pawłowskim z OGB

W maju 2021 r. na terenie dawnej szkoły dla rdzennych mieszkańców w Kolumbii Brytyjskiej odkryto nieoznakowane groby, w których znajdowały się szczątki 215 dzieci. Kolejnych makabrycznych odkryć dokonano w czerwcu. Pod szkołą w prowincji Saskatchewan znaleziono 761 ciał, a wokół szkoły St. Eugene's Mission znaleziono 182 nieoznakowane groby.

Placówki należały do grupy tzw. szkół rezydencjalnych, których na terenie Kanady działało 139. Dochodziło tam do aktów przemocy fizycznej i psychicznej wobec dzieci. Szkoły miały za zadanie stworzyć posłusznego obywatela i "zabić w rdzennych dzieciach Indianina".

Szokujące znaleziska sprawiły, że o mrocznej historii Kanady zaczęto mówić głośno także na arenie międzynarodowej. W kraju nasilają się nastroje antyklerykalne, dewastowane są pomniki i podpalane świątynie.

O sytuacji w Kanadzie opowiada Joanna Gierak-Onoszko, autorka książki "27 śmierci Toby'ego Obeda".  Reporterka opowiada w niej o tworzonych od XIX wieku szkołach z internatem dla dzieci rdzennych mieszkańców Kanady. Pozycja zdobyła w 2020 roku Nagrodę Literacką "Nike Czytelników".

Jak duży gniew mają dziś w sobie Kanadyjczycy?

Ostatnie wydarzenia, które relacjonują media na całym świecie, są obrazem długo tłumionego bólu, cierpienia i gniewu Kanadyjczyków, a w szczególności rdzennej populacji, która stanowi ok. 5 proc. mieszkańców. Te emocje są zrozumiałe. Okrucieństwa, które miały miejsce w tzw. szkołach rezydencjalnych, odcisnęły piętno na siedmiu kolejnych pokoleniach. To ogromna wyrwa w kanadyjskim społeczeństwie.

Nie tylko ocaleńcy są więc tutaj ofiarami. W jaki sposób odczuwają piętno tych wydarzeń ich bliscy?

Ich rodziny wciąż płacą ogromną cenę za zbrodniczy system. Mówimy tu o wielopokoleniowej traumie. Wśród rdzennych dzieci dochodzi do samobójstw, uzależnień od używek, depresji, stanów lękowych. Najnowsze wydarzenia, czyli ujawnianie kolejnych nieoznaczonych miejsc pochówku dzieci, wywołało zrozumiałą falę cierpienia i złości.

Pokazało też skalę działania "szkół z internatem".

Według raportu Komisji Prawdy i Pojednania przez 150 lat w Kanadzie funkcjonowało 139 przymusowych ośrodków dla dzieci rdzennej ludności kanadyjskiej. Placówki były finansowane z federalnego budżetu i prowadzone przez kościoły, w większości Kościół katolicki i w 1/3 przez denominacje protestanckie. Tych, którzy przeżyli tam pobyt, nazywa się dziś ocaleńcami.

Szkoły zaczęto stopniowo wygaszać w latach 60., gdy okazało się, że wychodzące z nich dzieci są tak okaleczone fizycznie i psychicznie, że nie były w stanie funkcjonować w społeczeństwie. Ocaleńcy nie podejmowali pracy, wpadali w uzależnienia, a założenie rodzin często powielało różne formy przemocy wobec dzieci czy małżonka. Te czynniki spowodowały także problem ekonomiczny. Ostatnią ze szkół zamknięto w 1996 roku.

Kiedy wyszła na jaw skala krzywd, której doświadczyły dzieci?

Dyskusja na ten temat od lat toczyła się w Kanadzie. Ocaleńcy opowiadali o tym, co przeżyli. Jednak dopiero w 2015 roku światło dzienne ujrzał pełen raport Komisji Prawdy i Pojednania. To był publiczny szok.

Protesty w KanadzieProtesty w Kanadzie CHAD HIPOLITO / AP

Jakie informacje zawierał raport?

Ujawnił skalę przemocy. Przez szkoły przeszło prawie 150 tys. dzieci, które krzywdzono na wszelkie możliwe sposoby, w sposób psychiczny i fizyczny. Starszym chłopcom pokazywano, jak prześladować i gwałcić młodsze dzieci. Dziewczynki uczono bić i głodzić młodsze. Wiemy, że w przynajmniej jednej ze szkół funkcjonowało krzesło elektryczne, które służyło do wymierzania kar, ale także do zabawy. W dzieciach nie widziano ludzi. Były elementem eksperymentu. Dziś nie ma jednoznacznej opowieści o tym, co wydarzyło się w Kanadzie. Każdy ocalony w inny sposób formułuje swój przekaz. Każdy inaczej radzi sobie z traumą i inaczej przekazuje świadectwo swoich krzywd kolejnym pokoleniom.

W Kanadzie płoną dziś kościoły, dewastowane są pomniki. To uzewnętrznienie emocji, które kumulowały się w społeczeństwie?

Jestem przeciwna takim reakcjom, ale staram się je zrozumieć. Akty wandalizmu świadczą o desperacji ludzi, którzy chcą, by Kościół wreszcie zabrał głos. Obraz kleru katolickiego w Kanadzie już nigdy nie będzie taki sam. Mamy do czynienia z poważnym kryzysem wiary. Katolicy odwracają się od Kościoła, jego autorytet upada. Tymczasem Watykan milczy. Nie padło słowo "przepraszam".

Milczy też papież.

Milczał już Jan Paweł II, który dwukrotnie odwiedził Kanadę w latach 80. i raz po roku 2000. Wyraził wówczas swój ból wobec sytuacji rdzennych Kanadyjczyków, jednak nigdy nie odniósł się do roli Kościoła w kulturowym ludobójstwie.

Nie umiem sobie wyobrazić, że głowa Kościoła nie była informowana o skali zbrodni na dzieciach, której dopuścili się funkcjonariusze i członkowie instytucji, na której czele stał papież. Wspierał różnych liderów wolnościowych, jak np. Solidarność w latach 80. natomiast tu postanowił zamilknąć. To milczenie Jana Pawła II kładzie się cieniem na jego pontyfikacie.

Jego następcy również nie podjęli żadnych kroków.

Ogólnikowo odnosił się do sprawy Joseph Ratzinger (Benedykt XVI). Również papież Franciszek jest oszczędny w słowach. Wybiera się teraz na pielgrzymkę na Słowację i Węgry. Dla rdzennych Kanadyjczyków znajdzie czas dopiero w grudniu podczas zapowiedzianej audiencji.

Jednak państwo realnie pomaga ofiarom?

Działania rządu federalnego to realna pomoc wielowymiarowa i wieloaspektowa, choć nadal niewystarczająca. Na początku zmieniono polityczną narrację i prawo. Poprawiono sytuację rdzennych mieszkańców w praktycznym aspekcie. Władze podejmują wiele prób naprawy sytuacji, co dotyczy poziomu prowincjonalnego, jak i federalnego. Kanada prowadzi edukację o "szkołach rezydencjalnych" na lekcjach historii już od najmłodszych klas. Kolejne pokolenia będą miały pełną informację na temat historii swojej ojczyzny. Obserwujemy także ogromny renesans rdzennej kultury, jej twórcy są obecni w mediach głównego nurtu, odzyskują należne im miejsce w aspekcie gospodarczym. Jednak to ciągle są pierwsze kroki na drodze do pojednania. Daleka droga przed nimi.

Czy istnieje też jakaś forma zadośćuczynienia?

To fundamentalna sprawa. W 2006 r. podpisano dokument IRSSA, czyli Ugodę w sprawie szkół z internatem dla rdzennych dzieci, która zakładała olbrzymie rekompensaty. Zadośćuczynienie wypłacić miał Skarb Państwa, jak i przedstawiciele poszczególnych Kościołów. Były to nie tylko bezpośrednie formy pomocy kierowane do ocaleńców, ale także uruchomienie programów pomocowych, wsparcie finansowe instytucji, które pomagają rdzennym mieszkańcom.

Protesty w KanadzieProtesty w Kanadzie CHAD HIPOLITO / AP

Kościół protestancki i państwo wywiązały się ze swoich zobowiązań. Kościół katolicki, którego przedstawiciele byli głównymi sprawcami, nie tylko nie przeprosił, ale nie wywiązał się też z wypłacenia rekompensat. Nadal uchyla się od wypłaty tych świadczeń.

Pierwszego lipca świętowano "Dzień Kanady". Był to pretekst do dyskusji, co można zrobić więcej?

Tegoroczne święto przebiegało w nastroju żałoby i rewolucji. Kanada wie, że należy wykonać pracę, jaką jest nacisk na hierarchów Kościoła. Dyskusja wokół cierpienia i traumy ewoluuje w zupełnie nowym kierunku.

W jakim?

Przed nami kolejna odsłona dyskusji na temat przyszłości Kanady. To, czego jesteśmy dziś świadkami, jest punktem przełomowym w dyskusji o zbrodniach dokonanych przez Kościół. Pojawiają się głosy domagające się prześwietlenia ziemi wokół wszystkich placówek. To niesie za sobą gigantyczne koszty. Możemy spodziewać się kolejnych makabrycznych odkryć. Zaginionych dzieci jest według różnych źródeł od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy. Dziś widzimy na pewno, że Kanada konsekwentnie podąża ścieżką pojednania i będzie kontynuować ten proces.

Więcej o: