Miami. Rośnie liczba ofiar śmiertelnych katastrofy budowlanej. Nie żyje siedmioletnia córka strażaka

Od kilku dni trwa akcja poszukiwawcza w Miami, gdzie zawalił się 12-piętrowy apartamentowiec. W piątek w nocy wyciągnięto z gruzów ciała czterech osób, w tym córki jednego ze strażaków. 200 funkcjonariuszy zasalutowało, oddając jej cześć.

Zmarła córka strażaka miała siedem lat. Dziewczynka jest trzecim dzieckiem, które zginęło w katastrofie budowlanej apartamentowca.

Miami. Ojciec zmarłej siedmiolatki dołączył do akcji ratowniczej z własnej woli

Do tragedii doszło 24 czerwca, około godziny 2 w nocy czasu lokalnego. W pobliżu plaży w Surfside częściowo zawalił się 12-piętrowy apartamentowiec będący częścią kompleksu Champlain Towers South. Znajdowało się w nim ok. 100 mieszkań. Na miejscu wypadku pracowało wówczas 80 jednostek straży pożarnej. Po ośmiu nocach poszukiwań liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 22, a za zaginionych wciąż uznawanych jest 126 osób.

Jeden ze strażaków, ojciec siedmioletniej dziewczynki, która zmarła pod gruzami, nie był oficjalnie zaangażowany w akcję poszukiwawczą, ale dołączył do niej z własnej woli, mając nadzieję, że pomoże odnaleźć córkę i innych zaginionych. Miał czuwać tam przez osiem nocy, odkąd zawalił się fragment budynku. Kiedy wyciągano ciało dziewczynki ze zgliszczy, 200 funkcjonariuszy zasalutowało, oddając jej cześć - pisze "Miami Herald".

Burmistrz hrabstwa Miami-Dade, Daniella Levine Cava, powiedziała, że podpisała zgodę na wyburzenie części budynku, ponieważ stanowi zagrożenie dla zdrowia i bezpieczeństwa publicznego. Nie ustalono jeszcze daty wyburzenia - priorytetem ma być akcja ratownicza. Służby obawiają się jednak, że huragan Elsa, który według prognoz może uderzyć w południową Florydę w nadchodzących dniach, może spowodować kolejną katastrofę i zawalenie się reszty budynku. Z tego powodu trwają pracę nad zabezpieczeniem konstrukcji - pisze usatoday.com.

USA. Floryda nie egzekwuje kontroli powykonawczych

- Floryda zrobi wszystko, aby pomóc deweloperom budować i sprzedawać jednostki, a cała odpowiedzialność przechodzi na właścicieli jednostek po sprzedaży - powiedział cytowany przez usatoday.com Eric Glazer, prawnik zajmujący się prawem nieruchomości.

Brakuje wymagań dotyczących kontroli powykonawczych i środków egzekucyjnych na poczet napraw potencjalnie zagrażających życiu uszkodzeń konstrukcyjnych, a także wymogu utrzymywania specjalnego funduszu na naprawy awaryjne. Przez to wiele budynków, choć powinny podlegać remontom, przez lata pozostaje w stanie zagrażającym życiu i zdrowiu mieszkańców.

Zobacz wideo Rybnik. Runęła ściana budynku w centrum miasta
Więcej o: