Wielka Brytania od momentu dopuszczenia szczepionek przeciw COVID-19 do użytku wyróżniała się na tle innych państw szybkim tempem podawania preparatu obywatelom. W tym momencie zaszczepionych jest w pełni ponad 33 miliony obywateli, co stanowi niemal połowę populacji. Kolejnych 11 milionów czeka na drugą dawkę szczepionki.
Pomimo tego faktu Brytyjczycy zmagają się obecnie z gwałtownie rosnącą czwartą falą pandemii, która wiązana jest bezpośrednio z rozprzestrzenianiem się indyjskiego wariantu wirusa Delta, i która pod znakiem zapytania stawia dalsze decyzje o luzowaniu obostrzeń epidemicznych.
O tym, jak wirus może zachować się w kolejnych miesiącach i czy konieczne będzie podanie przypominającej dawki szczepionki rozmawiamy z Emilią Cecylią Skirmuntt, wirusolożką ewolucyjną z Uniwersytetu w Oxfordzie.
EMILIA CECYLIA SKIRMUNTT: Nie do końca. Bardzo wiele osób nie przestrzega już tutaj restrykcji, chociaż szpitale i eksperci wciąż ostrzegają, że o wirusie nie należy zapominać, a pandemia nadal trwa. Liczba przypadków rośnie, co nie jest zaskakujące. Spodziewaliśmy się tego, gdy zaczęto rozluźniać restrykcje. To było do przewidzenia, ale przez wariant Delta, który jest bardziej zaraźliwy, wzrost liczby przypadków jest o wiele szybszy i obserwujemy go na o wiele wyższym poziomie, niż zakładaliśmy.
W tej chwili ciężko chorują głównie osoby niezaszczepione, w tym osoby z grup ryzyka, które nie mogły się zaszczepić. Muszę podkreślić, że nikt, kto był zaszczepiony i jest z grupy młodszej, to znaczy poniżej 50. roku życia, nie zmarł w Wielkiej Brytanii z powodu wariantu Delta. Jeżeli chodzi o same zakażenia, to zdarzają się one u osób zaszczepionych, głównie po pierwszej dawce, ale te osoby przechodzą infekcję o wiele łagodniej. Do szpitali trafiają głównie osoby niezaszczepione.
Tak, jak najbardziej udało się przełamać tę zależność. W Wielkiej Brytanii osoby starsze i z grup ryzyka są już niemal w stu procentach zaszczepione dwiema dawkami i widzimy, że hospitalizacji jest bardzo niewiele, podobnie jak śmierci z powodu Covid-19. Osoby zaszczepione chorują łagodnie. W ostatnich tygodniach z powodu Covid-19 nie zmarła żadna zaszczepiona osoba.
Premier twierdzi, że te restrykcje zostaną zniesione, jednak spotyka się z dużą rezerwą ze strony ekspertów i innych polityków, którzy mówią, że to błąd.
Liczba nowych przypadków wciąż rośnie. Sama liczba hospitalizacji utrzymuje się na niskim poziomie, ale to nie znaczy, że powinniśmy zdejmować w tej chwili wszystkie obostrzenia. Owszem, Brytyjczycy też są już zmęczeni tym wszystkim, bo tutaj lockdown trwał bardzo długo, również w porównaniu z Polską. Wszystko było zamknięte. Nie dziwię się, że wiele osób już chce wyjechać na wakacje i zapomnieć o pandemii, ale niestety pandemia nadal trwa i obawiam się, że nie będziemy mogli o niej tak szybko zapomnieć.
Premier twierdzi, że tak, ale on już wielokrotnie zmieniał zdanie w niemal ostatniej chwili, więc możliwe, że teraz stanie się to ponownie.
Musimy pamiętać o tym, ile testuje się w Polsce, a ile w Wielkiej Brytanii. Na Wyspach to są naprawdę ogromne liczby - dostępność testów jest powszechna. Także wykrywalność konkretnych wariantów, czyli sekwencjonowanie tych próbek pozytywnych, jest to na najwyższym poziomie na świecie. Tymczasem w Polsce tak naprawdę nie możemy powiedzieć, ile jest przypadków wariantu Delta.
Jest jeszcze jedna różnica. Liczba osób, która podróżuje między Indiami i Wielką Brytanią, przyczyniła się do tego, że wariant Delta został introdukowany w wielu miejscach równocześnie. To sprawia, że ogniska tego konkretnego wariantu rozprzestrzeniały się na Wyspach o wiele szybciej. Jeżeli chodzi o Polskę, trudno powiedzieć, ile tych introdukcji było, ale prawdopodobnie było ich o wiele mniej. Dlatego W Polsce najpewniej kolejna fala będzie rosła wolniej niż w Wielkiej Brytanii, choć jest to zgadywanie na podstawie niepełnych danych. Zgadując powiedziałabym, że kolejna fala pandemii jak najbardziej będzie miała w Polsce miejsce, ale pojawi się dopiero za kilka tygodni.
W tej chwili mówi się o szczepieniach dla osób starszych i medyków, czyli osób, które mogą mieć największą styczność z tym wirusem i który może być dla nich największym zagrożeniem. Wyłącznie dla tych grup. Taka dawka będzie podawana od jesieni, ale wszystko to może się zmienić wraz z napływem kolejnych danych.
Jeżeli okaże się, że odporność po szczepieniu może utrzymywać się przez dłuższy czas, nawet przez kilka lat, wtedy możliwe jest, że nie będzie konieczności podawania dawki przypominającej. W tej chwili zakłada się, że szczepienia przypominające będą wykonywane przy okazji programu szczepień przeciwko grypie, dla osób starszych i medyków. I szczepionka na grypę będzie podawana razem ze szczepionką na koronawirusa, w tym samym czasie.
Jak najbardziej, chociaż wydaje mi się, że ta decyzja została podjęta trochę za wcześnie. Może w Singapurze jest trochę inna sytuacja, ale patrząc na resztę świata i kolejne - coraz bardziej zaraźliwe i śmiertelne - warianty wirusa, to jest to decyzja, którą podjęto trochę za wcześnie.
Ale jeżeli chodzi o to, czy koronawirus stanie się wirusem endemicznym, to tak, jest na to duża szansa. I wtedy oczywiście będziemy musieli go uznać za wirus sezonowy prawdopodobnie, w takim samym stopniu jak grypę, czy podobne wirusy. Dziś musimy skupić się na tym, aby zaszczepić większość populacji, żeby ochronić osoby, które są w grupach ryzyka i które mogą na tę chorobę umrzeć.