15 czerwca węgierski parlament przyjął homofobiczną ustawę, na mocy której zakazuje się rozpowszechniania w szkołach treści "promujących homoseksualność lub zmianę płci". Decyzja wywołała mnóstwo protestów oraz sprzeciw przywódców części państw należących do Unii Europejskiej.
Sprawę w ubiegłym tygodniu skomentował również prezydent Czech Milos Zeman na antenie CNN Prime News, gdzie powiedział m.in., że jeśli ktoś jest członkiem mniejszości seksualnej, to jest to jego prywatna sprawa. Jego zdaniem demonstrowanie, że "ma się taką, a nie inną orientację", jest "wywyższaniem się ponad innych".
- Jeśli przechodzi się operację zmiany płci, to popełnia się przestępstwo samookaleczenia - powiedział Milos Zeman. - Każda operacja niesie ze sobą ryzyko, ci transpłciowi ludzie są dla mnie obrzydliwi - mówił prezydent Czech w CNN.
Polityk odniósł się również do reakcji UE na węgierską homofobiczną ustawę. Zdaniem prezydenta Czech ingerowanie w sprawy wewnętrzne któregokolwiek z państw członkowskich Unii Europejskiej to poważny błąd polityczny.
- Viktor Orban mówi, że nie jest przeciw osobom homoseksualnym, lecz przeciw manipulowaniu nie tylko rodzicami, ale też dziećmi w wychowaniu seksualnym - mówił Zeman. - Nie widzę powodu, by się z nim nie zgadzać - powiedział. Ponadto Zeman stwierdził, że jest "zniesmaczony" oraz "poirytowany" ruchami takimi jak #MeToo lub Prague Pride.
Prezydent Czech powiedział również, że gdyby był młodszy, zorganizowałby w Pradze demonstrację osób heteroseksualnych. W ten sposób miałby udowodnić, "jakie to bezsensowne". Zeman uważa, że wszelkie tego typu demonstracje nie mają sensu, niezależnie od tego, czy organizuje je mniejszość, czy większość seksualna, ponieważ chodzi o "bardzo intymne sprawy".
Do wypowiedzi prezydenta odniósł się czeski aktywista LGBT Daniel Zikmund (jest również rzecznikiem prasowym marszu równości). Zwrócił on uwagę na fakt, że wypowiedzi w takim tonie mają ogromny wpływ na stan psychiczny osób nieheteronormatywnych - pisze Onet. Dodał również, że w ostatnich miesiącach wzrosła liczba osób, które zwracają się o pomoc do czeskich poradni zdrowia psychicznego dla społeczności LGBT.
Słowa czeskiego prezydenta skomentowała też w mediach społecznościowych Paulina Piechna-Więckiewicza, radna miasta Warszawy. "To przekonanie u Prezydenta Czech i jemu podobnych, że inni ludzie są po to, żeby dopasowywać się do ich gustu i wizji świata. To dopiero jest obrzydliwe..." - napisała na Twitterze.
O przyjęciu homofobicznej ustawy na Węgrzech informowaliśmy w Gazeta.pl w połowie czerwca. W ustawie znalazł się zapis m.in. o tym, że zajęcia szkolne, na których podejmowana będzie kwestia seksualności, nie mogą "propagować" homoseksualności oraz transpłciowości. Prowadzić je będą mogły wyłącznie osoby znajdujące się w oficjalnym rejestrze, które dostały zgodę ministerstwa. Nieprzestrzeganie przepisów będzie wiązało się z dużymi karami finansowymi.
Zdaniem Amnesty International przyjęte zapisy doprowadzą nie tylko do większej dyskryminacji osób homoseksualnych, ale w zasadzie do zakazu jakiejkolwiek debaty na te tematy z osobami niepełnoletnimi. Zdaniem premiera Węgier Viktora Orbana, ustawa skrytykowana przez część przywódców państw UE, "nie uderza w osoby homoseksualne", a on sam "broni praw" osób LGBT.