Amerykański służby po długim oczekiwaniu upubliczniły raport dot. tajemniczych obiektów latających, obserwowanych przez wojskowych pilotów. CNN zwraca uwagę, że jest w nim wiele niewiadomych i pytań bez odpowiedzi, jednak to pierwszy raz, gdy władze publicznie przyznały, że obserwacje tzw. UFO są tematem wartym poważnej analizy.
W dokumencie przedstawiono analizy 144 przypadków "niezidentyfikowanych zjawisk powietrznych". Tylko jedno z nich zostało wyjaśnione i okazało się być wielkim balonem, z którego uchodziło powietrze. Pozostałe 143 przypadki pozostają bez jednoznacznego wyjaśnienia. Nie znaleziono też jednak żadnych dowodów mogących świadczyć, że obserwowane przez pilotów zjawiska to obiekty pozaziemskie lub nieznana, zaawansowana technologia innych państw - choć przyznano, że jest to jedna z możliwości branych pod uwagę.
Zdaniem autorów raportu nie są to jednak także złudzenia optyczne czy błędy radarów i innych instrumentów pomiarowych - wg nich większość przepadków dotyczy "fizycznych obiektów". W 80 przypadkach obiekty zostały zarejestrowane przez więcej niż jeden instrument pomiarowy, a w 11 prawie doszło do kolizji z samolotem.
Jednymi z najbardziej zagadkowych przypadków są obiekty o "nietypowej charakterystyce lotu" - czyli np. pozostające w miejscu pomimo wiatru, lecące pod wiatr, nagle zmieniające tor lotu czy poruszające się bardzo szybko pomimo braku widocznego napędu. Jednak w tych przypadkach brane pod uwagę są błędy pomiarowe.
Służby przede wszystkim postrzegają obiekty jako potencjalne zagrożenie - po pierwsze dla lotników, a po drugie - dla bezpieczeństwa narodowego. Pentagon zapowiedział, że teraz zamierza sformalizować badania UFO, by dowiedzieć się więcej i tych zjawiskach. CNN zwraca uwagę, że urzędnicy starają się oderwać tę kwestię od "science fiction" i przenieść na pole bezpieczeństwa narodowego. Politycy i wojskowi obawiają się raczej nie inwazji obcych, a nowej, nieznanej technologii Chin czy Rosji.