- Taki jest sposób działania Rosji. Dezinformacja, przeinaczanie faktów - z tym mamy ciągle do czynienia z ich strony. Nie jesteśmy zaskoczeni ich twierdzeniami - podkreślił minister obrony Wielkiej Brytanii. Ben Wallace dodał, że strona brytyjska na takie działania Rosji jest przygotowana.
Wallace podkreślił, że trasa brytyjskiego niszczyciela "Defence" na Morzu Czarnym była zgodna z prawem morskim i została tak zaplanowana, aby nie została zinterpretowana przez stronę rosyjską jako "prowokacyjna".
Brytyjski minister obrony powiedział też, że "Defender" zmienił kurs, gdy tylko na jego kursie pojawiła się rosyjska wojskowa jednostka pływająca. - Załoga słyszała odgłosy wybuchów daleko za statkiem, lecz były one poza zasięgiem wzroku - tłumaczył Wallace. Dodał, że podobna sytuacja miała miejsce wcześniej, gdy strona rosyjska twierdziła, że podjęła działania odstraszające wobec innego brytyjskiego statku "Dragon".
Dziennikarz BBC Jonathan Beale, który jest na pokładzie niszczyciela "Defender", relacjonował, że załoga statku została postawiona w stan w podwyższonej gotowości po tym, jak usłyszano odgłosy wybuchów. Dodał, że około 20 wojskowych samolotów było widocznych z mostku brytyjskiego niszczyciela. Według dziennikarza samoloty rosyjskie krążyły nad brytyjskim niszczycielem pomimo tego, że znajdował się on na wodach międzynarodowych.
Agencja TASS podała w środę, że rosyjski samolot Su-24, należący do Floty Czarnomorskiej, wykonał ostrzegawcze bombardowanie w pobliżu brytyjskiego niszczyciela "Defender". Według Moskwy okręt Wielkiej Brytanii miał naruszyć granicę Federacji Rosyjskiej.
Szef MSZ Ukrainy Dmytro Kuleba powiedział, że zdarzenie pokazuje "agresywną i prowokacyjną politykę prowadzoną przez stronę rosyjską". Wezwał też do współpracy NATO z Ukrainą na Morzu Czarnym.
Według Rosjan do zdarzenia doszło na Morzu Czarnym w okolicach przylądka Fiolent na zaanektowanym przez Rosję Krymie. W tym rejonie znajduje się Sewastopol, w którym zlokalizowana jest rosyjska baza Floty Czarnomorskiej.
Tego typu reakcje Rosji niezależni analitycy wojskowi oceniają jako prowokacje. Eksperci przypominają, że rosyjskie samoloty w różnych częściach świata naruszają granice innych państw i lokalne służby graniczne nie przeprowadzają ostrzegawczych ostrzałów, a jedynie ograniczają się do manewrów przechwytujących, którym towarzyszą noty dyplomatyczne.