Do zdarzenia doszło na Morzu Czarnym w okolicach przylądka Fiolent na zaanektowanym przez Rosję Krymie. W tym rejonie znajduje się Sewastopol, w którym zlokalizowana jest rosyjska baza Floty Czarnomorskiej. Jak relacjonuje agencja TASS, zdaniem Moskwy Defender wpłynął 3 km w głąb rosyjskich wód terytorialnych.
"Tego typu reakcję Rosji niezależni analitycy wojskowi oceniają jako prowokację" - podaje Informacyjna Agencja Radiowa. Eksperci przypominają, że rosyjskie samoloty różnych częściach świata naruszają granice innych państw i lokalne służby graniczne nie przeprowadzają ostrzegawczych ostrzałów, a jedynie ograniczają się do manewrów przechwytujących, którym towarzyszą noty dyplomatyczne.
Według informacji przedstawionych przez rosyjskie Ministerstwo Obrony, okręt Defender wpłynął na rosyjskie wody terytorialne w środę na krótko przed południem, a około kwadrans później rosyjska straż przybrzeżna oddała dwa strzały ostrzegawcze.
Defender został ostrzeżony, że w przypadku przekroczenia granicy Federacji Rosyjskiej zostanie użyta wobec niego broń. Nie zareagował na ostrzeżenie" - twierdzi ministerstwo. Dziesięć minut później myśliwce Su-24M zrzuciły w pobliżu brytyjskiego okrętu cztery bomby odłamkowe - pisze independent.co.uk. Brytyjskiego attaché wojskowego w Moskwie wezwano do ministerstwa obrony Rosji w związku z naruszeniem przez brytyjski okręt granicy.
Rzecznik brytyjskiego Ministerstwa Obrony zaprzeczył jednak, że oddano strzały ostrzegawcze, a także twierdził, że HMS Defender znajdował się na wodach międzynarodowych. "ONZ stwierdza, że ??wody terytorialne mogą mieć do 12 mil morskich. HMS Defender znajdowałby się w związku z tym 2 mile morskie (3,7 km) wgłąb wód 'rosyjskich' wokół Krymu' - pisze brytyjski dziennikarz na Twitterze.