Jak podaje "De Telegraaf", do pożaru polskiego sklepu w Panningen w prowincji Limburgia doszło w sobotę. Najprawdopodobniej przyczyną było podpalenie. 3 czerwca - czytamy na portalu ad.nl - budynek został obrzucony kamieniami, a 11 czerwca doszło do próby jego podpalenia.
Według relacji świadka, którą przytaczają holenderskie media, przez sobotnim pożarem widać było "błysk". Później dostrzeżono dwóch mężczyzn odjeżdżających skuterem. Ogień szybko się rozprzestrzenił. Nikt nie ucierpiał.
Media przypominają, że w ostatnich miesiącach w kilku holenderskich miastach doszło do ataków polskich sklepów. W związku z tym policja zatrzymała czterech mężczyzn na początku czerwca. "Wszyscy czterej są podejrzani o udział w jednej lub kilku eksplozjach. Ponieważ dochodzenie trwa i jest rozwojowe, nie będziemy udzielać na tym etapie żadnych komentarzy" - przekazała holenderska prokuratura.
Na przełomie 2020 i 2021 r. doszło do szeregu ataków na "polskie" supermarkety w Holandii. 8 grudnia na skutek wybuchów zostały uszkodzone dwa supermarkety w Aalsmeer na przedmieściach Amsterdamu i w miejscowości Heeswijk-Dinter. Dzień później doszło do eksplozji w Beverwijk. Nikt nie ucierpiał, ale jeden z polskich sklepów całkowicie spłonął. Kilka dni później doszło do kolejnego ataku na polski sklep w Beverwijk. Ostatni wybuch miał miejsce na początku stycznia w Tilburgu - sklep został poważnie uszkodzony.
Wszystkie sklepy, w których dochodziło do eksplozji, należą do tej samej sieci. Jej właścicielem nie jest jednak Polak, tylko iracko-kurdyjska rodzina. Po atakach policja wyznaczyła nagrodę w wysokości 25 tys. euro za informacje, które mogłoby pomóc w schwytaniu sprawców. Nagrodę 50 tys. euro wyznaczyła również firma ubezpieczeniowa.
Policja sprawdza, czy sobotnie podpalenie ma związek z poprzednimi zdarzeniami.