Wielu demonstrantów nazwało śmierć 500 000 chorych na COVID-19 formą ludobójstwa dokonanego przez nieudolny rząd na brazylijskim narodzie. Protestujący śpiewali, bili w bębny i trzymali transparenty nawołujące do usunięcia Jaira Bolsonaro z fotela prezydenta.
Protesty odbyły się we wszystkich 26 stanach Brazylii, ludzie wyszli na ulicę w ponad 300 miastach - pisze Reuters. Brazylijskie Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w ciągu ostatniego tygodnia kraj odnotował średnio 2000 zgonów dziennie, a łączna liczba ofiar koronawirusa przekroczyła 500 000. To druga największa liczba zgonów na świecie, zaraz po Stanach Zjednoczonych. "Pół miliona powodów, by obalić Bolsonaro" - tak brzmiał jeden z transparentów, które pojawiły się na proteście przeciwko obecnej władzy.
To nie pierwsze takie protesty w Brazylii. Pod koniec maja również odbyły się masowe demonstracje, a protestujący domagali się, aby prezydent ustąpił ze stanowiska i został ukarany za swoje "katastrofalne rządy" i "ludobójczą administrację" w walce z pandemią koronawirusa.
Specjalna komisja bada odpowiedź administracji Bolsonaro na pandemię. Z jej ustaleń wynika, że próby pozyskania szczepionek przez brazylijski rząd były spóźnione. Koncern Pfizer przyznał, że nie otrzymał odpowiedzi na oferty sprzedaży szczepionek między sierpniem a listopadem ubiegłego roku. Do tej pory w pełni zaszczepiono 11 proc. Brazylijczyków, a 29 proc. otrzymało pierwszą dawkę szczepionki.
Jair Bolsonaro zasłynął jako przeciwnik wprowadzania lockdownu. Już w marcu 2020 roku, kiedy służba zdrowia alarmowała, że jest na skraju upadku, szpitale mają pełne obłożenie, a chorych przybywa, prezydent Brazylii wyraźnie stwierdził, że nie planuje ogłaszać narodowej kwarantanny, a obywateli nazwał "maminsynkami". Zamiast szczepionek i odpowiednich zasad reżimu sanitarnego, propagował stosowanie niesprawdzonych metod leczenia, jak na przykład przyjmowanie hydroksychlorochiny.