Strażacy z czeskiego Cieszyna zostali wezwani w poniedziałek (14 czerwca) nad brzeg Olzy, w związku z odkryciem, którego dokonał przypadkowy spacerowicz.
Kiedy strażacy dotarli na miejsce, zobaczyli w wodzie olbrzymiego węża, który wprawdzie się nie ruszał, ale nic poza tym nie wskazywało na to, że nie żyje. Gdy wyciągnęli pytona z wody, okazało się, że jest martwy. Jednak jego ciało było w nienaruszonym stanie ("elastyczne i bez zewnętrznych oznak rozkładu i uszkodzeń"). Wąż mierzył 6 metrów i ważył 50 kilogramów.
Zwierzę zostało umieszczone przez strażaków w plastikowej torbie, aby mogło zostać przeniesione. Patrol przetransportował ciało martwego pytona do kliniki weterynaryjnej. Obecnie nie wiadomo, w jaki sposób pyton znalazł się w rzece i dlaczego był martwy. Być może oględziny weterynarzy przyniosą dodatkowe informacje w tej sprawie.
Pytony żyją w Afryce, Azji i Australii, więc wąż, którego strażacy wyłowili z Olzy, najprawdopodobniej był gadem pochodzącym z hodowli.
Jeśli spotkamy na swojej drodze pytona, powinniśmy przede wszystkim zachować spokój i powoli się oddalić. Wąż może zaatakować każdego, ponieważ jest drapieżnikiem. W węża nie wolno niczym rzucać, ani nie wolno próbować go dotykać. Takie działania mogą go wystraszyć i doprowadzić do ataku. Należy również natychmiast zgłosić sprawę policji.