Jak relacjonuje "Haaretz", w swojej mowie Naftali Bennett podziękował za wiele lat służby dla Izraela. Mowa, którą wygłosił po wybraniu na premiera, była nieustannie przerywana okrzykami zwolenników Benjamina Netanjahu, m.in. z jego partii Likud. Mimo próśb nowego premiera o spokój, deputowani nie ustępowali. Część z nich trzeba było wyprowadzić z sali.
Jednym z najgłośniej protestujących przeciwko Bennettowi deputowanych był Becalel Smotricz, minister transportu w rządzie Netanjahu. Parlamentarzysta został usunięty z obrad.
"Times of Israel" relacjonuje, że Bennetta wyzywano od "przestępców" i "oszustów". Nowy szef rządu miał na to odpowiadać, że okrzyki zwolenników Likudu są dowodem na pilną potrzebę przywrócenia przyzwoitości i jedności w Izraelu. - Jestem dumny z tego, że potrafię przebywać z ludźmi o odmiennych opiniach - powiedział Bennett. Członków Knesetu, którzy przerywali przemówienie, skrytykował m.in Yair Lapid, obecnie szef MSZ, który zgodnie z umową koalicyjną ma przejąć władzę w 2023 r.
Izraelski parlament jednym głosem przewagi wybrał w niedzielę nowy rząd - utworzy go Naftali Bennett. Kończy to 12-letnią epokę władzy Beniamina Netanjahu. Za nowym gabinetem głosowało 60 posłów, przeciwko było 59. Rząd premiera Bennetta będzie gabinetem szerokiego porozumienia. Według umowy koalicyjnej, premier Naftali Bennett będzie na czele rządu przez 2 lata, a po nim na 2 lata władze przejmie Yair Lapid.