Nowym premierem Izraela został Naftali Bennett z partii Jamina. Za nowym gabinetem Naftalego Bennetta głosowało 60 posłów, przeciwko było 59. Decydujący głos "za" oddała w niedzielę wieczorem ciężko chora posłanka.
Każda nieobecność mogła mieć znaczenie, dlatego w niedzielę w parlamencie zjawili się wszyscy posłowie, w tym poważnie chora posłanka Partii Pracy. 40-letnia Emilie Moatti cierpiąca na schorzenia kręgosłupa, przyjechała karetką do Knesetu, izraelskiego parlamentu, aby oddać swój głos. Za jej zgodą opublikowano zdjęcie, na którym widać ją w pozycji leżącej. Kobieta w zeszłym tygodniu przeszła zabieg punkcji lędźwiowej, a z powodu wycieku płynu mózgowo-rdzeniowego nie może wstawać.
Nowo wybrany przewodniczący Knesetu Miki Levy, postanowił nie wygłaszać planowanego przemówienia, aby oszczędzić Moatti kolejnych minut w niekomfortowej sytuacji na podłodze parlamentu. - Przygotowałem przemówienie, pracowałem nad nim, ale Emilie Moatti przybyła tu karetką, aby zagłosować, i chcemy ją już uwolnić, aby wróciła do szpitala - powiedział Levy cytowany przez "Times of Israel". - Dlatego rezygnuję z przemówienia. Po prostu dziękuję za wiarę we mnie - dodał.
Izraelskie partie opozycyjne osiągnęły porozumienie w sprawie utworzenia gabinetu. Po głosowaniu Kneset zatwierdził rząd szefa nacjonalistycznej partii Jamina, Naftalego Bennetta. We wrześniu 2023 roku - zgodnie z umową koalicyjną - ma go zastąpić na stanowisku premiera lider centrowego ugrupowania Jesz Atid, Ja'ir Lapid, który do tego czasu będzie pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych.
Do koalicji weszło osiem partii - znalazły się tam zarówno partie prawicowej, jak i centrowe, lewicowe i - po raz pierwszy w historii Izraela - ugrupowanie, które reprezentuje mniejszość arabską (stanowiącą 20 proc. ludności Izraela). Były premier Benjamin Netanjahu zarzucał przeciwnikom "oszustwo wyborcze" i mówił o "ataku na demokrację", a także zapowiedział, że nie ustąpi w staraniach o odzyskanie władzy w kraju. Z kolei Bennett wezwał go, by nie utrudniał formowania nowego rządu i "pozwolił Izraelowi iść do przodu".