Daria Nawalna, córka opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, we wtorek wystąpiła na wirtualnym szczycie praw człowieka, który został zorganizowany przez pozarządową genewską organizację UN Watch. 20-latka odebrała w imieniu swojego ojca nagrodę za "odwagę moralną".
Córka Aleksieja Nawalnego podczas przemówienia powiedziała, że rosyjskie władze chcą uciszać obywateli krytykujących rząd, takich jak jej ojciec. Nawalna podkreśliła także, że jest "dumną córką i obywatelką Rosji, zaniepokojoną szybkim upadkiem demokracji w jej kraju".
- Przez te wszystkie lata on [Nawalny - red.] pokazywał ludziom u władzy, którzy bezwstydnie tę władzę nadużywają, że to się nie uda, że to my jesteśmy większością - powiedziała Daria Nawalna. I dodała, że "my, obywatele, zdecydujemy, kto będzie rządził naszym krajem i jak długo".
- Mój tata poprosił mnie dzisiaj, o przyznanie tej nagrody każdemu więźniowi politycznemu w Rosji i na Białorusi - mówiła dalej Daria Nawalna. Córka opozycjonisty dodała, że ojciec "napisał, że większość z nich jest w znacznie gorszej sytuacji niż on, ponieważ nie są tak znani i sławni". - Powinni wiedzieć, że nie są sami i zapomniani - podkreśliła Rosjanka.
Daria Nawalna podczas przemówienia wspomniała także o strachu, który towarzyszył jej w dzieciństwie, kiedy policja naszła jej rodzinny dom oraz o tym, jak wspierała ojca w powrocie do zdrowia po zatruciu środkiem paralityczno-drgawkowym.
Aleksiej Nawalny w lutym tego roku został skazany na 2,5 roku więzienia. Moskiewski sąd uznał, że opozycjonista naruszył zasady warunkowego zawieszenia kary wydane przed siedmiu laty, po tym, jak w 2020 roku wyjechał na leczenie do Niemiec po otruciu.