W niedzielę w Meksyku odbyły się wybory, w których wybranych zostanie 500 członków Izby Deputowanych. Jednocześnie z wyborami parlamentarnymi zorganizowano wybory regionalne. Niestety głosowania w lokalach wyborczych bardzo często były zakłócane lub przerywane.
Jak podaje Sky News, najwięcej takich incydentów miało miejsce w okręgu wyborczym Tijuana, który graniczy z San Diego (miastem w amerykańskim stanie Kalifornia). Godzinę po rozpoczęciu glosowania do jednego z lokali wyborczych wszedł mężczyzna, który wrzucił do środka ludzką głowę. Następnie uciekł, a jego tożsamości do tej pory nie udało się ustalić. Głosowanie zostało wstrzymane, a na miejsce wezwano policję.
Kilka godzin później do kolejnego lokalu podrzucona została kolejna głowa. W innych lokalach znajdowane były worki z rozczłonkowanymi ludzkimi zwłokami. W stanie Meksyk do jednego z lokali wrzucono natomiast nieaktywne granaty. W jednym z miast w stanie Sinaloa nieznani sprawcy ukradli wszystkie karty do głosowania. Wszystkimi tymi zdarzeniami musiała zająć się policja pod nadzorem prokuratury.
Według prezesa Państwowego Instytutu Wyborczego Lorenzo Cordova, z tych i innych powodów niemożliwe było otwarcie dziesiątek lokali wyborczych. Większość z przypadków przemocy ma być powodowana przez gangi, które w ten sposób próbują wpłynąć na wyniki głosowań.
Z danych meksykańskiej firmy konsultingowej Etellekt Consultores wynika, że tegoroczne wybory w Meksyku będą wyjątkowo krwawe. Od września 2020 r. zabito już co najmniej 97 polityków (tydzień temu było to 88 osób), a 935 zostało zaatakowanych. Poza kandydatami w wyborach atakowani są także ochotnicy, którzy mają dbać o organizację wyborów. W sobotę pięć takich osób, które przewoziły karty do głosowania do lokali wyborczych, zostało napadniętych i zamordowanych. Wcześniej zastrzelono też komisarza wyborczego w stanie Tlaxcala. Bezpośrednio przed wyborami zamordowano także około 13 funkcjonariuszy policji.
Według oficjalnych danych, od 2006 roku - kiedy rząd rozpoczął szeroko zakrojoną operację wojskową przeciwko kartelom narkotykowym, w Meksyku zginęło ponad 300 tys. osób. Najgorsza sytuacja ma miejsce w Tijuanie, w której znajdują się najliczniejsze gangi.