Roman Protasiewicz, współzałożyciel i były szef opozycyjnego kanału Nexta, który koordynował antyrządowe demonstracje na Białorusi, w trakcie wywiadu "przyznał się" do wzywania do ubiegłorocznych protestów i "chwalił" białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenkę.
Przed publikacją rozmowy Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna poinformowało, że Protasiewicz musiał zostać zmuszony do mówienia przez białoruskie służby bezpieczeństwa. - Wszystko, co powie Protasiewicz, zostało powiedziane pod przymusem, przynajmniej pod presją psychologiczną - powiedział szef Wiasny Aleś Bialacki przed emisją wywiadu. Przyznał, że zarzuty stawiane Protasiewiczowi są poważne.
W mediach społecznościowych zwraca się uwagę m.in. na rany na dłoniach opozycjonisty.
"Zmaltretowany Roman Protasewicz pojawia się w białoruskiej telewizji państwowej, by pochwalić autokratę Aleksandra Łukaszenkę" - skomentował nagranie moskiewski korespondent Radia Wolna Europa Matthew Luxmoore.
"To bolesne, patrzeć na "zeznania" Romana Protasiewicza. Jego rodzice uważają, że był torturowany. To nie jest Roman, którego znam. Ten człowiek w goebbelsowskiej telewizji jest zakładnikiem reżimu, musimy umożliwić uwolnienie jego i pozostałych 460 więźniów politycznych" - skomentował białoruski dziennikarz Franciszak Wiaczorka.
Roman Protasiewicz i jego rosyjska przyjaciółka Sofia Sapiega zostali aresztowani 23 maja na lotnisku w Mińsku po tym, jak białoruskie władze zmusiły do lądowania samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna. Oboje byli na jego pokładzie.
Zostali oskarżeni o pomoc w organizacji demonstracji antyrządowych po ubiegłorocznych sierpniowych wyborach prezydenckich, uznawanych za sfałszowane, w których zwyciężył Alaksander Łukaszenka.
Zaraz po zatrzymaniu wyemitowano nagrania wideo z wypowiedziami Protasiewicza i Sapiegi. Już wtedy ich znajomi twierdzili, że zostały one nagrane pod przymusem i że jest to normalna praktyka działań reżimu Łukaszenki wywierania nacisku na jego krytyków. Rodzice Ramana mówili, że na jego twarzy były widoczne ślady pobicia.
W Polsce trwa wizyta liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej. Cichanouska poinformowała w Warszawie o utworzeniu Ruchu Robotniczego oraz Zjednoczenia Białoruskich Robotników. Organizacje te będą wspierały opozycjonistów i przedsiębiorców, którzy ucierpieli w wyniku represji ze strony reżimu Łukaszenki.
Działaczka przekazała, że obecnie w Ruchu Robotniczym oraz Zjednoczeniu Białoruskich Robotników jest już 14,5 tysiąca osób.
- Dla wsparcia ruchu strajkowego mój zespół ekonomiczny opracował i opublikował dwa tygodnie temu projekt programu pomocy dla uczestników strajków, a także dla białoruskich biznesów i obywateli, którzy padli ofiarą represji na Białorusi. Ten program przewiduje rekompensowanie kar finansowych, nałożonych (przez reżim), spłatę długów kontraktowych oraz wsparcie dla tych, którzy trafili do więzienia albo ucierpieli w inny sposób, byli prześladowani za udział w proteście - mówiła opozycjonistka.
Swiatłana Cichanouska dodała, że program "Wsparcie dla Białorusinów poszkodowanych przez reżim" będzie współfinansowany ze środków unijnych. Liderka białoruskiej opozycji poinformowała również, że ona i jej zespół pracują nad programem reform dla Białorusi.
W Warszawie Swiatłanę Cichanouską przywitali Białorusini, którzy musieli opuścić swoją ojczyznę ze względu na represje ze strony reżimu Łukaszenki. Ustawili się przed Centrum Solidarności Białoruskiej ze transparentami i flagami wolnej Białorusi.
- Spotkaliśmy się z naszą prezydent. Rozmawiała z naszymi dziećmi. Chcieliśmy ją zobaczyć, przekazać jej słowa poparcia, żeby wiedziała, że jesteśmy obok, razem z nią, żeby się trzymała (…) Teraz mieszkamy w Polsce, w ośrodku dla cudzoziemców. Otrzymaliśmy dodatkową ochronę od Polski. Nieustannie będziemy dziękować waszemu krajowi - mówili.
W ubiegłym roku Swiatłana Cichanouska podjęła próbę zmierzenia się z Aleksandrem Łukaszenką w wyborach prezydenckich. Na każdym kroku ona, jej sztab oraz wyborcy spotykali się jednak z represjami - dochodziło do zastraszania, gróźb i zatrzymań. Ostatecznie wybory sfałszowano - według oficjalnych wyników Swiatłana Cichanouska uzyskała nieco ponad 10 procent głosów. W rzeczywistości - według organizacji opozycyjnych - uzyskała poparcie na poziomie od 60 do 70 procent.
Swiatłana Cichanouska odwiedziła w Warszawie Centrum Białoruskiej Solidarności i spotkała się z dziennikarzami. W kolejnych dniach ma się spotkać się z prezydentem Andrzejem Dudą oraz prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim.