O północy czasu lokalnego w Izraelu, czyli w środę o 23:00 w Polsce, upłynął wyznaczony przez prezydenta Reuwena Riwlina termin, do którego opozycja musiała utworzyć koalicję, niezbędną do przejęcia władzy. Kilka dni temu informowaliśmy, że opozycyjni politycy dogadali się i chcą stworzyć rząd jedności. - Ogłaszam dzisiaj, że zamierzam pracować z całych sił w celu ustanowienia rządu jedności - zapowiadał Naftali Bennet, lider prawicowej Jaminy. Jak dodał, albo taka koalicja powstanie, albo będą musiały zostać przeprowadzone piąte od kwietnia 2019 roku wybory parlamentarne.
Chwilę przed wyznaczonym terminem Bennet i Lapid ogłosili porozumienie. - Ten rząd będzie pracował dla wszystkich obywateli Izraela, tych, którzy na niego głosowali i tych, którzy nie głosowali. Zrobi wszystko, aby zjednoczyć społeczeństwo izraelskie - powiedział Lapid.
Porozumienie musi jeszcze zostać zatwierdzone przez Kneset - parlament - w głosowaniu. Jeśli tak się stanie, Lapid i jego partnerzy, po 12 latach odsuną od władzy Netanjahu. Jak podkreśla Associated Press, aktualny premier zrobi wszystko, aby nie dopuścić do oddania urzędu.
Stanowisko szefa rządu w nowym gabinecie ma objąć Naftali Bennet. Po dwóch latach zastąpić ma go Jair Lapid. Nowa koalicja składa się z partii prawicowych, lewicowych oraz partii izraelskich Arabów - może to być pierwsze arabskie ugrupowanie w rządzie Izraela. Specjaliści nie wykluczają jednak szybkiego rozpadu koalicji, a wówczas Izrael czekałyby kolejne wybory parlamentarne i możliwość powrotu do władzy Benjamina Netanjahu.