27 maja Andriej Piwowarow poinformował o zaprzestaniu działalności organizacji "Otwarta Rosja", aby nie narażać działaczy i zwolenników na represje, w związku z procedowanymi przez Dumę Państwową poprawkami do ustawy o tak zwanych niepożądanych organizacjach. Były dyrektor wykonawczy "Otwartej Rosji" zapowiadał też, że uda się za granicę, żeby odpocząć.
Piwowarow przeszedł w poniedziałek wieczorem kontrolę graniczną na lotnisku Pułkowo w Petersburgu i wsiadł do samolotu. Maszyna została zatrzymana, gdy kołowała na start. "Podjechali gliniarze i wyprowadzili mnie. Teraz jestem w biurze FSB w Pułkowie" - napisał Andriej Piwowarow w internecie.
Maszyna w związku z incydentem wyleciała z miasta nad Newą z półtoragodzinnym opóźnieniem. Biuro prasowe PLL LOT na razie nie komentuje sprawy. Poproszono nas o kontakt ok. godz. 10.
Konto Piwowarowa na Twitterze przejęli jego współpracownicy. Służby zarzuciły opozycjoniście działalność na rzecz niepożądanej organizacji. Zdaniem współpracowników Piwowarowa, postępowanie zostało wszczęte 29 maja, a "Otwarta Rosja" przestała funkcjonować ok. dwóch dni wcześniej.
W mediach społecznościowych opublikowano także odręczny list opozycjonisty, w którym poinformował, że zostanie przewieziony do Krasnodaru. Zaznaczył, że cała sytuacja jest bezprawiem. "Takie zdarzenia pokazują nam, że się nas boją, a my jesteśmy większością. Wszystko będzie dobrze, trzymajcie się!" - napisał Piwowarow.
W nocy zakończono przesłuchanie opozycjonisty i przyprowadzono go w kajdankach na nocne przeszukanie jego własnego mieszkania.
Rosyjscy obrońcy praw człowieka oświadczyli, że polityk nie miał zakazu opuszczania kraju i bez problemów przeszedł kontrolę paszportową. On sam powiedział w rozmowie z radiem Echo Moskwy, że nie wie dlaczego został zatrzymany. - Nie popełniłem żadnych czynów niezgodnych z prawem i nie przewoziłem przez granicę żadnych zakazanych przedmiotów - podkreślił opozycjonista. W jego ocenie, zatrzymanie ma wyłącznie charakter polityczny.
Rosyjska opozycja informuje w mediach społecznościowych o przeszukaniach również u innych opozycjonistów - Dimy Gudkowa, Aleksandra Sołowiowa i Witalija Wendiktowa.
W maju doszło do podobnej sytuacji z udziałem białoruskiego opozycjonisty Romana Protasiewicza. Działacz leciał zarejestrowanym w Polsce samolotem linii Ryanair z Aten do Wilna. W czasie przelotu nad Białorusią jego samolot został jednak awaryjnie sprowadzony na lotnisko w Mińsku. Opozycjonista został zatrzymany.