Kolumbia. Zaczęło się od podatków. Masowe protesty w Cali nie ustają, prezydent wysyła wojsko

Trwające od miesiąca protesty antyrządowe przekształciły się w brutalne starcia. Prezydent Kolumbii Ivan Duque wysłał w sobotę siedem tysięcy żołnierzy do miasta Cali, by wsparli policję i żandarmerię na czas zamieszek i protestów. Giną ludzie, a manifestacje nie ustają.

W kwietniu w Kolumbii rozpoczęły się protesty przeciwko proponowanej podwyżce podatków. Z czasem przekształciły się one w radykalny apel o zmianę modelu gospodarczego kraju.

Zobacz wideo Białoruski sąd skazał na więzienie działaczy prodemokratycznych

Masowe protesty w Cali. Wkraczają żołnierze

Protestujący kipią z powodu brutalności policji, nierówności, korupcji, braku szans na normalne życie i wielu innych problemów, które spotęgowała pandemia koronawirusa. Wykazują również ogromną nienawiść do konserwatywnego rządu Ivána Duque - podaje brytyjski dziennik "Financial Times". I choć rząd wycofał się z drastycznej podwyżki podatków, która była przyczyną protestów, te nie ustają.

Prezydent Kolumbii Ivan Duque wysłał w sobotę siedem tysięcy żołnierzy do miasta Cali w celu wsparcia policji i żandarmerii, którzy otwierają ogień w stronę protestujących. - Cali stało się epicentrum niezadowolenia - powiedział Sebastián Lanz z Temblores, organizacji pozarządowej monitorującej przemoc. - Widzieliśmy uzbrojonych po zęby członków sił bezpieczeństwa atakujących cywilów, którzy korzystają ze swojego uzasadnionego prawa do demonstracji - dodał.

Kolumbia. Są ofiary zamieszek w Cali

W piątek pracownik prokuratury, którego samochód zablokowali demonstrujący, wyciągnął pistolet automatyczny i zastrzelił uczestnika demonstracji. Następnie sam zginął z rąk demonstrującego tłumu.

Wskaźnik morderstw w Cali wynosi 48 na 100 000 mieszkańców. To znacznie więcej niż w Bogocie (13) czy Medellín (14), które straciły miano "stolicy morderstw" Kolumbii.

Minimum pięć osób zginęło w Cali w piątek wieczorem, ale protesty pochłonęły już co najmniej dziesiątki ofiar. Od soboty w Cali obowiązuje godzina policyjna, ale jak poinformowało BBC News, demonstranci zapowiedzieli, że w niedzielę wrócą na ulice, by wezwać do zaprzestania policyjnej przemocy.

Najbardziej niepokojące jest pojawienie się uzbrojonych cywilów, którzy otworzyli ogień do protestujących. Na początku maja zaatakowali konwój przewożący rdzennych aktywistów przez miasto, raniąc około 10 osób. Tożsamość napastników nie jest znana, ale lokalni mieszkańcy twierdzą, że to wynajęte osoby, pracujące dla handlarzy narkotyków.

Demonstracje rozpoczęły się 28 kwietnia i początkowo sprzeciwiały się proponowanej reformie podatkowej, która obniżyłaby próg opodatkowania wynagrodzeń. Po czterech dniach protestów w całym kraju prezydent Duque zapowiedział wycofanie projektu ustawy, ale to nie sprawiło, że mieszkańcy zaniechali protestów.

Więcej o: