Protasiewicz "trzyma się dzielnie", był "pozytywny" na spotkaniu z prawniczką

Zatrzymany w niedzielę białoruski bloger Roman Protasiewicz w czwartek po raz pierwszy mógł porozmawiać z prawniczką. Nie wolno jej ujawniać szczegółów rozmowy, ale zapewniła, że jest "wesoły i pozytywny".

W czwartej, po czterech dniach od zatrzymania, prawnikom Romana Protasiewicza umożliwiono spotkanie się z ich klientem. 

Jak podaje białoruska agencja BiełaPAN, prawniczka Inessa Olenska stwierdziła, że nie wolno jej ujawnić, gdzie jest przetrzymywany Protasiewicza. Nie mogła też mówić o szczegółach spotkania. Stwierdziła, że Protasiewicz "trzyma się dzielnie", jest "wesoły i pozytywny" i "nie ma się o co martwić".

"Adwokatka spotkała się z Romanem Protasiewiczem. Podobno trzyma się dobrze, dzielnie i nawet próbuje żartować. Pierwsza, powiedzmy, że dobra wiadomość od niedzieli" - napisała dziennikarka Wiktoria Bieliaszyn.

Prawnicy wciąż nie mogą spotkać się z partnerką blogera, która razem z nim została aresztowana po zmuszeniu do lądowania samolotu w Mińsku. Sofia Sapiega jest podejrzana o "organizację zamieszek".

Apel rodziców zatrzymanego

W czwartek rodzice zatrzymanego i uwięzionego przez białoruskie władze dziennikarza i blogera Romana Protasiewicza zaapelowali o pomoc dla syna. W Domu Białoruskim w Warszawie wezwali do poinformowania przywódców krajów Unii Europejskiej o zatrzymaniu i katowaniu w areszcie ich syna.

Natalia Protasiewicz mówiła, że na nagraniu opublikowanym przez propagandowe białoruskie media widać na ciele Romana ślady tortur. - Widzieliście to nagranie. Rodzina, my - rodzice - zauważyliśmy na jego twarzy ślady przemocy. Widać, że to - przykryty podkładem kosmetycznym - złamany nos. Nie jestem chirurgiem, ale widzę, że na twarzy są przykryte kosmetykami siniaki, na szyi - ślady duszenia. To widać i myślę, że wy też zwróciliście na to uwagę - dodała.

Zaapelowała do przywódców krajów Unii Europejskiej o interwencję w sprawie zatrzymania i katowania w areszcie ich syna. - Mój syn nie nawoływał do masowych zamieszek, nie mówił, że trzeba wyprowadzić wojsko przeciwko Białorusi. Mój syn jako dziennikarz, jako bloger informował o tym, co się działo na Białorusi. Widzicie, co tam się dzieje wewnątrz Białorusi. Bardzo was proszę, zwróćcie się do rządzących na Zachodzie, żeby porozmawiali z obywatelem Łukaszenką i żeby mu wyjaśnili, co on robi z naszą młodzieżą - wskazała.

Więcej o: