Prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w poniedziałek nakazał wszczęcie śledztwa dotyczącego przymusowego lądowania samolotu Ryanaira typu Boeing 737 w Mińsku. Wiadomo już, jaka będzie kolejność działań służb zajmujących się tą sprawą.
Śledztwo dotyczy naruszenia dwóch artykułów kodeksu karnego: użycia podstępu lub groźby bezpośredniego użycia przemocy w celu przejęcia kontroli nad statkiem powietrznym, a także skierowania do pasażerskiej maszyny myśliwca białoruskich sił powietrznych, który miał doprowadzić do tzw. przechwycenia, czyli wymuszonego lądowaniu w Mińsku.
Po naradzie prokuratorów z funkcjonariuszami ABW podjęto decyzję o działaniach śledczych w sprawie wymuszonego lądowania samolotu Ryanaira. Polecono zabezpieczyć rejestratory pokładowe maszyny, głównie zapis rozmów z białoruskimi kontrolerami lotu. W Polsce przesłuchano już pasażerów, a prokuratura wyśle wnioski o międzynarodową pomoc prawną, aby móc współpracować między innymi z litewskim wymiarem sprawiedliwości. Pozwoli to przesłuchać obywateli Litwy, którzy podróżowali tym samym lotem, co Roman Protasiewicz. Ponadto funkcjonariusze mają sprawdzić dokumentację Grecji, ponieważ to właśnie stamtąd wyleciał samolot - wymienia RMF FM.
Alaksandr Łukaszenko, przemawiając w białoruskim parlamencie, zapewniał, że działał "legalnie, chroniąc ludzi, zgodnie z wszelkimi międzynarodowymi zasadami" i zwrócił uwagę na to, że maszyna przelatywała nad elektrownią atomową. - Co by się stało, gdyby systemy bezpieczeństwa elektrowni przeszły w stan pełnej gotowości bojowej? - mówił.
Łukaszenko podkreślił, że doniesienia o wymuszeniu lądowania przez myśliwiec białoruskiej armii jest "absolutnym kłamstwem" i stwierdził, że poza Mińskiem żadne inne lotnisko nie chciało przyjąć samolotu linii Ryanair. Reakcję państw zachodnich na incydent w Mińsku nazwał natomiast "zaplanowaną prowokacją".
W niedzielę z powodu rzekomej obecności ładunku bombowego na pokładzie został zmuszony do lądowania w Mińsku samolot linii Ryanair, zarejestrowany w Polsce. Na miejscu aresztowano znanego białoruskiego dziennikarza i aktywistę Romana Protasiewicza, który wielokrotnie relacjonował protesty na Białorusi, oraz jego partnerkę Sofię Sapiegę. Unia Europejska mogła zareagować bardzo szybko ze względu na to, że już dzień po aresztowaniu Romana Protasiewicza odbywał się w Brukseli szczyt przywódców UE, podczas którego poruszono kwestię incydentu w Mińsku i ustalono sankcje dla Białorusi. Podjęto m.in. decyzję o zakazie lotów pasażerskich między krajami UE a Białorusią. Oprócz tego Bruksela ma zacząć szybkie prace nad sankcjami gospodarczymi wobec Mińska.