Białoruski Komitet Śledczy oskarżył Rosjankę Sofię Sapiegę o organizowanie zamieszek - napisał dziennik "Nowaja Gazieta". Partnerka opozycyjnego blogera Romana Protasewicza została tak, jak on zatrzymana po tym, gdy białoruskie służby zmusiły samolot, którym podróżowali, do lądowania w Mińsku.
Według "Nowej Gaziety" Sofii przedstawiono dwa zarzuty: organizacji zamieszek, w trakcie których doszło do przemocy oraz organizacji grupowych działań sprzecznych z żądaniami przedstawicieli władzy.
Dziennik przypomniał, że Rosjanka została aresztowana na 2 miesiące i przebywa w areszcie KGB w Mińsku. Z informacji "Nowej Gaziety" wynika, że Sofię Sapiegę przesłuchiwano bez adwokata. Jej matka zaapelowała do Władimira Putina i rosyjskiego MSZ o pomoc w uwolnieniu dziewczyny - podaje Maciej Jastrzębski z Informacyjnej Agencji Radiowej.
- Dzisiaj Sofia była przesłuchiwana. Jest podejrzana o popełnienie czynu zabronionego. Na razie wyznaczono jej dwumiesięczny areszt, który odbywać będzie w areszcie KGB. Dochodzenie jest prowadzone przez Wydział Dochodzeniowo-Śledczy Komitetu Śledczego Republiki Białoruś. Zobowiązano mnie do podpisania umowy o zachowaniu poufności. Otrzymała pomoc prawną i nadal będzie ją otrzymywała - mówił adwokat Sofii Aleksandr Filanowicz w rozmowie z rosyjskim dziennikiem "RBK".
We wtorek wieczorem na prorządowym kanale Żółtyje Sliwy w komunikatorze Telegram opublikowane zostało nagranie z oświadczeniem Sofii Sapiegi. Kobieta, podobnie jak dzień wcześniej jej partner, przyznaje się do popełnienia zarzucanych jej czynów.
- Nazywam się Sofia Sapiega, jestem obywatelką Rosji, mieszkam w Wilnie. [...] Jestem redaktorką opozycyjnego kanału Czarna Księga Białorusi, w którym publikuję prywatne informacje o pracownikach służb - mówiła na opublikowanym nagraniu.
Bliscy blogerki wskazują, że zachowuje się ona nienaturalnie i podejrzewają, że została zmuszona do przyznania się do winy. - Nawet moi przyjaciele dzwonili i mówili, że Sofia na tym nagraniu zachowuje się inaczej. Patrzy w górę, jakby bała się, że czegoś zapomni - mówiła mama zatrzymanej, Anna Dudicz, w rozmowie z rosyjskojęzycznym BBC.
Matka dziewczyny podkreśla, że jej córka to osoba apolityczna. Jak mówi, nie uczestniczyła w protestach białoruskich, ponieważ w tym czasie przebywała w Wilnie, gdzie uczęszcza na studia na Europejskim Uniwersytecie Humanistycznym.
- Ważne jest dla nas, aby wszyscy zrozumieli, że nasze dziecko jest zwykłą studentką, zwykłą dziewczyną, która spotykała się z Romanem Protasiewiczem. Nic więcej. Chcę, aby ludzie to usłyszeli. Mam nadzieję, że nasze władze to zrozumieją, że władze nam pomogą, a nasz rząd nas nie opuści. Zarówno rosyjski, jak i białoruski - mówiła Dudicz.
Jak opowiadała matka Sofii, o awaryjnym lądowaniu samolotu miała dowiedzieć się z kanałów informacyjnych prowadzonych na Instagramie. Chwilę później otrzymała od córki wiadomość o treści "mama". - Więcej nie zdążyła napisać - powiedziała. Rodzice dziewczyny kolejnego dnia odnaleźli ją w areszcie w Mińsku, wynajęli adwokata oraz spotkali się z konsulem.
Przypomnijmy, Roman Potasewicz to współzałożyciel opozycyjnego kanału informacyjnego NEXTA. Młody bloger został uznany przez białoruskie władze za działacza terrorystycznego w związku ze swoją działalnością. Traktowany jest jako jedna z osób odpowiedzialnych za masowe protesty na Białorusi, które wybuchły po wygranej Aleksandra Łukaszenki w wyborach w ubiegłym roku.