Wiceszef MSZ: Protasiewicz nie wystąpił o azyl, a o ochronę międzynarodową. Sprawę umorzono

- Od samego początku wiedziałem i twierdziłem, że pan Roman Protasewicz nie otrzymał w Polsce azylu. O taki zresztą nie występował, w MSZ nie ma takiego wniosku. Wystąpił o ochronę międzynarodową, jednak później przestał zabiegać o ten status - powiedział w TVN24 wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz. Jak dodał, w Polsce ochronę międzynarodową otrzymało kilkudziesięciu białoruskich opozycjonistów, którym polskie służby zapewniają obecnie odpowiedni poziom bezpieczeństwa.

Po zatrzymaniu w Mińsku Romana Protasiewicza, w przestrzeni medialnej pojawiło się wiele wzajemnie sprzecznych informacji na temat tego, czy białoruskiemu opozycjoniście przyznano w Polsce azyl. 24 maja, dzień po zatrzymania dziennikarza, wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński w rozmowie z TVN 24 powiedział, że "Roman Protasiewicz ma azyl polityczny w Polsce". Jabłoński zmienił później zdanie i w rozmowie z Konkret 24 przyznał, że Białorusin "nie dokończył procedury azylowej w Polsce".

Zobacz wideo Shostak: Oczekujemy konkretnych sankcji ekonomicznych tu i teraz

Z kolei Katarzyna Jerozolimska, współpracowniczka i była partnerka Protasiewicza, przekazała w rozmowie z OKO.press, że w 2019 r., po przyjeździe do Polski, dziennikarz wystąpił o azyl, ponieważ czuł się "zagrożony" i śledzony". Na podobny krok zdecydował się też inny z redaktorów kanału NEXTA Sciepan Puciła, który ostatecznie otrzymał status azylanta.

- Roma czekał, ale decyzji nie otrzymał. Zmieniliśmy adres, ale poinformowaliśmy o tym, kogo trzeba. Tak czy inaczej, żadnej odpowiedzi nie dostaliśmy. Kiedy zdecydowaliśmy o przeprowadzce do Wilna i wnioskowaniu o azyl w Litwie, udaliśmy się do Urzędu do Spraw Cudzoziemców, by odebrać paszport Romy. Przyszliśmy zapytać, czy możemy zrezygnować z azylu w Polsce, bo zbyt długo trwa proces decyzyjny. Inspektorka odpowiedziała nam wtedy, że decyzję już dawno podjęto, kilka miesięcy wcześniej, i że była to odmowa - relacjonowała Jerozolimska.

Przydacz: Protasiewicz nie wnioskował o azyl, a o ochronę międzynarodową 

O wyjaśnienie tego, czy Protasiewiczowi rzeczywiście odmówiono azylu w Polsce, poproszono w TVN24 Marcina Przydacza, wiceministra spraw zagranicznych. 

- Od samego początku wiedziałem i twierdziłem, że pan Roman Protasiewicz nie otrzymał w Polsce azylu. O taki zresztą nie występował, w MSZ nie ma takiego wniosku. Wystąpił o ochronę międzynarodową. To nieco inny instrument. Gdyby zwrócił się o azyl, wniosek trafiłby do również do MSZ. To była jednak ochrona międzynarodowa, tak więc sprawą zajmował się Urząd do spraw Cudzoziemców, który nie odmówił mu ochrony - stwierdził Przydacz. 

Wiceszef polskiej dyplomacji doprecyzował, że urząd nie wydał co prawda żadnej negatywnej opinii ws. wniosku Protasiewicza o ochronę międzynarodową, jednak ze względów proceduralnych umorzone musiało zostać całe postępowanie.

- Nie było negatywnej odpowiedzi Urzędu ds. Cudzoziemców. Postępowanie zostało umorzone na skutek faktu, że pan Protasiewicz przestał zabiegać o ten status, przestał pojawiać się na obowiązkowych posiedzeniach. Później wyjechał na Litwę, w związku z czym wniosek stał się bezprzedmiotowy. W momencie wyjazdu na Litwę Protasiewicza ochraniało już państwo litewskie - tłumaczył, dodając, że Urząd ds. Cudzoziemców zajmował się sprawą Protasiewicza około 2-3 miesiące.  

Odnosząc się do wypowiedzi Jerozolimskiej, Przydacz stwierdził, że zaistniało tu "niezrozumienie, wynikające być może z kwestii językowych".

Przydacz: Dla Łukaszenki nie ma znaczenia to, jaki status uzyskał w Polsce Protasiewicz

Wiceminister spraw zagranicznych stwierdził też, że z punktu widzenia państwa białoruskiego zatrzymany dziennikarz jest obywatelem Białorusi, a dla Alaksandra Łukaszenki "nie ma żadnego znaczenia, jaki status Protasiewicz ma w innym państwie". 

- Mówiąc zupełnie brutalnie, Łukaszenka nie robi sobie nic z takich instytucji jak azyl czy ochrona międzynarodowa - dodał. 

Przydacz zapewnił też, że wielu opozycjonistów, którzy wyjechali z Białorusi do Polski, dostało ochronę międzynarodową. Jak mówił, takich osób jest kilkadziesiąt. 

- Każda osoba, której ze względów politycznych grożą sankcje, czy może być przedmiotem represji, podlega ochronie państwa polskiego. Dopóki pan Protasiewicz był w Polsce, nic mu się nie działo. Inni opozycjoniści, dzięki zapobiegliwości polskich służb, są póki co bezpieczni - mówił Przydacz w "Rozmowie Piaseckiego". 



Więcej o: