Zdaniem dziennikarza Biełsatu, Aleksieja Dzikawickiego, Roman Protasewicz jest jednym z największych wrogów białoruskiej władzy, a w kolejnych dniach może doświadczyć zastraszania oraz tortur. 26-letni dziennikarz, aktywista i współtwórca kanału NEXTA w komunikatorze Telegram został wpisany na listę terrorystów. Rodzina nie wie, gdzie znajduje się obecnie mężczyzna.
Białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych twierdzi, że Protasewicz przebywa w mińskim areszcie śledczym. Z nieoficjalnych doniesień wynika z kolei, że może przebywać w szpitalu w związku z chorobą serca. W poniedziałek w komunikatorze Telegram pojawiło się pierwsze nagranie z udziałem opozycjonisty od chwili jego aresztowania. Mężczyzna mówił, że jest w więzieniu, gdzie traktują go dobrze i dodał, że wbrew doniesieniom nie ma problemów z sercem.
- Specjaliści mówią, że był bity, że był przypudrowany przed nagraniem, które było potrzebne po to, aby uspokoić opinię publiczną, pokazać, że żyje - stwierdza tymczasem dziennikarz Biełsatu.
Dzikawicki mówił też w Polsat News o tym, jak jego zdaniem będą wyglądały kolejne dni Protasewicza. - Myślę, że nie będzie pobłażania. Będą go straszyć, zastraszać, być może bić i torturować. Wszystko po to, żeby wymusić zeznania, żeby przed kamerą przyznał się do tego wszystkiego, powiedział, że organizował protesty, żeby się pokajał, powiedział np. że dostawał pieniądze z Polski i ze Stanów Zjednoczonych. To potrzebne do kreowania wizerunku wrogów zewnętrznych. Tego reżim bardzo potrzebuje, bo sytuacja jest bardzo zła. Trzeba więc zwalić winę na Polskę, Litwę, Stany Zjednoczone, Unię Europejską, na wszystkich. Chodzi o to, żeby wymusić na nim zeznania, które będzie można wykorzystać w telewizji propagandowej - mówił dziennikarz.
Aleksiej Dzikawicki ocenił, że Alaksandr Łukaszenka może przejąć się sankcjami, które zostały nałożone na Białoruś, ponieważ sytuacja gospodarcza w kraju jest coraz gorsza, podobnie jak polityczna renoma prezydenta. Zdaniem dziennikarza Biełsatu w niedzielny incydent z wymuszonym lądowaniem samolotu Ryanaira w Mińsku mogli być zaangażowani agencji rosyjscy. Celem miałoby być ukrócenie Łukaszence możliwości dialogu z zachodem.
W niedzielę, z powodu rzekomej obecności ładunku bombowego na pokładzie, samolot linii Ryanair został zmuszony do lądowania w Mińsku. Na miejscu aresztowano białoruskiego blogera i opozycjonistę Romana Protasewicza, który wielokrotnie relacjonował protesty na Białorusi oraz jego partnerkę Sofię Sapiegę.
Po ponad dwugodzinnej dyskusji na szczycie Rady Europejskiej w Brukseli, zapadła decyzja o sankcjach wobec Białorusi. Unijna przestrzeń powietrzna będzie zamknięta dla białoruskich linii lotniczych, a przywódcy Unii zaapelowali do przewoźników lotniczych mających siedzibę w UE o unikanie przelotów nad Białorusią, do czego ustosunkowało się już wiele linii lotniczych, w tym PLL LOT.
Proszę, błagam, wzywam całą społeczność narodową, by go uratować. Błagam o pomoc. Proszę, ocalcie go. Oni go tam zabiją
- apelowała matka Romana Protasewicza, Natalia Protasewicz w rozmowie z agencją AFP.