Komitet Śledczy Białorusi opublikował komunikat dotyczący Witolda Aszuraka, opozycjonisty, który zmarł w kolonii karnej w Szkłowie na wschodzie kraju. W komunikacie poinformowano, że 21 maja strażnik więzienny zauważył, że 50-letni Aszurak leży nieprzytomny w swojej celi.
Według śledczych mężczyźnie udzielono pomocy, lecz mimo prób resuscytacji zmarł. Po obejrzeniu nagrań z monitoringu komitet stwierdził, że dzień wcześniej opozycjonista "doznał obrażeń w okolicy twarzy podczas upadku". "W związku z pogorszeniem się jego stanu zdrowia podjęto środki w celu udzielenia mu pomocy medycznej" - twierdzą służby. Funkcjonariusze kolonii karnej mieli stwierdzić, że Aszurak nie skarżył się po upadku na problemy zdrowotne i odmówił udzielenia mu pomocy oraz przewiezienia do szpitala.
Białoruskie służby dołączyły do komunikatu zmontowane wideo z celi Aszuraka. Widzimy na nim, że mężczyzna przed pierwszym upadkiem słania się na nogach. W następnym kadrze funkcjonariusz opatruje jego głowę. W kolejnym fragmencie opozycjonista znów upada. Później do celi wchodzi grupa funkcjonariuszy, którzy podkładają mu pod głowę przedmiot przypominający poduszkę - na tym nagranie się kończy.
W komunikacie poinformowano, że nie ma oznak "przestępczego charakteru" śmierci Aszuraka. Dokładne okoliczności są rzekomo badane.
O śmierci Witolda Aszuraka poinformowano 21 maja. Jak podaje belsat.eu, dopiero we wtorek wydano rodzinie ciało mężczyzny. Wolha Bykouskaja, przyjaciółka rodziny, stwierdziła, że "zmarły miał zabandażowaną głowę od czubka głowy do nosa, widać było tylko usta",
Żona opozycjonisty poinformowała w sobotę, że oficjalnie zakomunikowano o wstrzymaniu pracy serca. Jednak, jak podkreślała kobieta, serce jej męża było zdrowe. Ostatni list otrzymała od niego 30 kwietnia. Wcześniej pisał listy co 10 dni. Rozgłośnia Radio Swaboda informowała, że przed ambasadami Białorusi w Wilnie i Kijowie oraz przed konsulatem generalnym w Białymstoku odbyły się akcje protestacyjne, poświęcone pamięci zmarłego opozycjonisty. Witold Aszurak był znanym działaczem opozycyjnym w Lidzie i okolicach. W styczniu został skazany na 5 lat kolonii karnej za udział w akcjach protestu po wyborach prezydenckich. Obrońcy praw człowieka uznali go za więźnia politycznego. Mężczyzna ma zostać pochowany w środę