- Czekają go w więzieniu tortury, będą wypytywać o informacje. Może dojść nawet do użycia wobec niego zakazanych substancji, by zmusić do mówienia - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Sciapan Puscila, współtwórca kanału Nexta (relacjonowano na nim w zeszłym roku, podobnie jak na Nexta Live, przebieg protestów na Białorusi po sfałszowaniu wyborów), który dostał azyl polityczny w Polsce. Podobnie jak Roman Protasewicz, zatrzymany przez białoruski reżim dzięki użyciu podstępu władz, które doprowadziły do awaryjnego lądowania samolotu, od zeszłorocznych protestów po wyborach prezydenckich na Białorusi jest przez reżim Łukaszenki wpisany na listę osób związanych z terroryzmem.
- Nie rozumiem dlaczego, ale reżim Łukaszenki uznał nas za swoich niemalże głównych wrogów - dodaje Puciła w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Nasze kanały informacyjne w Telegramie (red. chodzi o kanał Nexta i Nexta Live) uznano za media ekstremistyczne, a niedawno [w lutym tego roku - red.] Mińsk zwrócił się do Warszawy z prośbą o naszą ekstradycję. W Mińsku myślą, że to my, dwóch zwykłych chłopaków, w sierpniu wstrząsnęliśmy reżimem. To było powstanie narodowe. Pomogliśmy jedynie ludziom w komunikacji podczas blokowania internetu. A władze nazywają nas terrorystami, oskarżają, że jakoby nawoływaliśmy do zabijania policjantów czy wysadzania pociągów
- wskazuje. Zaznacza też, że jego zdaniem "władze Białorusi już dawno straciły związek z rzeczywistością", ale nie zaryzykowałyby z zatrzymaniem Swietłany Cichanouskiej, która niedawno wracała z Aten do Wilna tą samą linią lotniczą, bo "bali się, że byłoby zbyt głośno na świecie".
Pytany przez dziennikarza "Rz", czy on sam czuje się bezpieczny, przebywając obecnie w Polsce, odpowiada:
Wcześniej już dostawałem groźby, teraz to się nasiliło. Piszą mi, że jesteśmy następni w kolejce, że nie będą nas porywać i wywozić na Białoruś, tylko rozstrzelają w Warszawie. Piszą też, że wybuchnie nasze biuro. Dlatego jesteśmy bardzo ostrożni, ale też musimy kontynuować walkę z reżimem, bo innej drogi nie ma.
Sciapan Puciła dostał azyl w Polsce w zeszłym roku. Z relacji jego współpracowników wynika, że Roman Protasewicz, który też tymczasowo mieszkał w naszym kraju, statusu azylanta już nie otrzymał. Katarzyna Jerozolimska, która jest byłą partnerką Protasewicza i prowadzącą niezależnej białoruskiej telewizji internetowej Malanka, w rozmowie z OKO.press tłumaczyła: - Roma wyjechał do Polski jesienią 2019 roku po tym, jak zatrzymano twórcę kanału Nexta Władimira Czudziencowa. Zrozumiał, że sam jest zagrożony, wiedział, że jest śledzony. Przyjechał do Warszawy i poprosił o azyl. W tamtym czasie już pracował dla Nexty. Rozumiał, że może mieć problemy, dlatego razem ze Sciapanem Puciłą, innym redaktorem Nexty, złożyli w Warszawie dokumenty wymagane od osób ubiegających się o azyl. Sciapan status azylanta ostatecznie dostał - wiosną albo latem 2020 roku.
Dodała też:
Roma czekał, ale decyzji nie otrzymał. Zmieniliśmy adres, ale poinformowaliśmy o tym, kogo trzeba. Tak czy inaczej, żadnej odpowiedzi nie dostaliśmy. Kiedy zdecydowaliśmy o przeprowadzce do Wilna i wnioskowaniu o azyl w Litwie, udaliśmy się do Urzędu do Spraw Cudzoziemców, by odebrać paszport Romy. Przyszliśmy zapytać, czy możemy zrezygnować z azylu w Polsce, bo zbyt długo trwa proces decyzyjny. Inspektorka odpowiedziała nam wtedy, że decyzję już dawno podjęto, kilka miesięcy wcześniej, i że była to odmowa.
Gdy białoruskie władze zażądały od Polski w lutym tego roku wydania Protasewicza i Puciły, ten pierwszy już od jakiegoś czasu mieszkał na Litwie.