"Matka Romana Protasewicza powiedziała dziennikarzom, że - według niepotwierdzonych jeszcze informacji - jej syn został znaleziony w jednym z mińskich szpitali. Jego stan jest krytyczny. Najprawdopodobniej chodzi o problemy z sercem. Nie jestem w stanie potwierdzić tych doniesień" - napisała na Twitterze Hanna Liubakova, białoruska dziennikarka w przeszłości współpracująca m.in. z telewizją Biełsat.
Podobną informacją podzielił się w mediach społecznościowych również Tadeusz Giczan, redaktor naczelny kanału NEXTA. "Według jego matki, Roman Protasewicz przebywa w szpitalu w stanie krytycznym. Choroba serca" - przekazał Giczan.
Giczan przypomniał też, że przed trzema dniami zmarł inny białoruski więzień polityczny Witold Aszurok. "Przyczyną śmierci miała być rzekoma choroba serca. Jego rodzina po raz ostatni miała z nim kontakt 30 kwietnia, choć wcześniej słał do niej listy co 10 dni. Władze więzienia wciąż odmawiają przekazania ciała Aszuroka jego bliskim" - dodał Giczan.
Aktualizacja: Z ojcem Protasewicza skontaktowała się dziennikarka "Gazety Wyborczej" Wiktoria Bieliaszyn. Jak poinformowała na Twitterze, rodzice dziennikarza nie mają informacji na temat jego stanu ani miejsca pobytu.
"Ojciec Romana, Dmitrij Protasiewicz podkreśla, że nie kontaktowano się z nimi, a wiadomość o rzekomym pobycie syna w szpitalu może być fake newsem, którego celem jest zdenerwowanie rodziny" - napisała Bieliaszyn.
Do doniesień o rzekomym pobycie Protasewicza w szpitalu odniosło się polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. "Potwierdzam, że do Ministerstwa Spraw Zagranicznych dotarły informacje o poważnym zagrożeniu zdrowia Romana Protasewicza, zatrzymanego przez białoruskie służby po porwaniu polskiego samolotu. Weryfikujemy je, mamy nadzieję że się nie potwierdzą. Pilnie potrzebna solidarna, zdecydowana reakcja całej UE" - napisał wiceszef polskiej dyplomacji Paweł Jabłoński.
"Aresztowany Roman Protasewicz znajduje się w mińskim areszcie śledczym nr 1 i nie skarżył się na stan zdrowia" - oświadczyła służba prasowa białoruskiego MSW cytowana przez Polską Agencję Prasową. Przedstawiciele resortu dodali, że wcześniejsze doniesienia o krytycznym stanie zdrowia są "nieprawdziwe".
PAP dodaje, że matka aktywisty, która miała powoływać się "na osoby z kręgów medycznych", powiedziała w istocie, że jej syn od dawna cierpi na problemy z sercem.
Roman Protasewicz to współtwórca i były redaktor naczelny kanału NEXTA w komunikatorze Telegram. W niedzielę, po tym jak białoruskie władze zmusiły samolot linii Ryanair do lądowania w Mińsku, 26-letni opozycjonista wraz z partnerką zostali aresztowani.
Protasewicz wyjechał z Białorusi w 2019 roku, właśnie dzięki współpracy z kanałem NEXTA. Później został jego redaktorem naczelnym. W ubiegłym roku wraz z twórcą całego projektu Sciapanem Puciłą (to on nosi pseudonim NEXTA), relacjonowali wybory prezydenckie na Białorusi i późniejsze protesty. Dzięki ich pracy do opinii publicznej (również międzynarodowej) trafiały informacje na temat działań białoruskiej milicji, która brutalnie pacyfikowała manifestacje przeciwników Alaksandra Łukaszenki i dokonywała masowych aresztowań.
Białoruskie siły bezpieczeństwa wszczęły przeciw Protasewiczowi kilka spraw karnych, a KGB umieściło go, a także Puciłę, na liście osób i organizacji oskarżanych o działania terrorystyczne. Komitet Śledczy zarzucił im naruszenie trzech paragrafów kodeksu karnego, czyli "organizację masowych zamieszek", "organizację działań grupowych, które rażąco naruszają porządek publiczny" oraz "popełnianie umyślnych działań mających na celu podżeganie do wrogości społecznej ze względu na przynależność zawodową". Prowadzone przez nich kanały uznano natomiast za "ekstremistyczne". Protasewiczowi grozi w kraju 15 lat więzienia.