Rasa Jakilaitiene, rzeczniczka premiera Litwy, powiedziała, że według najnowszych informacji przekazanych przez linię Ryanair, na pokładzie samolotu, który wystartował z Aten, było 126 pasażerów. Do Wilna dotarło natomiast 121 osób. Wcześniej białoruskie władze zmusiły pilotów do awaryjnego lądowania w Mińsku. Tam dokonano zatrzymania opozycyjnego dziennikarza Romana Protasewicza, a także jego partnerki Sofii Sapiegi.
- Ryanair trzykrotnie aktualizował dane na temat liczby pasażerów. Ostatnia korekta mówi, że 126 pasażerów opuściło Ateny, a 121 wylądowało w Wilnie. Nie dotyczy to sześcioosobowej załogi - zaznaczyła Jakilaitiene w rozmowie z agencją Reuters.
O tym, że w samolocie, który po około ośmiu godzinach wznowił lot do Wilna, nie było już pięciu osób, poinformował też Rolandas Kiszkis, szef litewskiej policji kryminalnej. Ani on, ani rzeczniczka premiera nie chcieli wypowiadać się na temat tożsamości osób, które pozostały w stolicy Białorusi.
W niedzielę niezależne białoruskie media donosiły, że poza Protasewiczem i Sapiegą, w Mińsku mogli pozostać rosyjscy agenci, którzy śledzili opozycjonistę już na lotnisku w Atenach.
Obecnie litewska policja przesłuchuje pasażerów lotu FR4978, a także prowadzi oględziny samej maszyny. - Śledztwo może zająć kilka miesięcy - powiedział zastępca prokuratora generalnego Litwy cytowany przez agencję Reuters.
Władze Litwy zarekomendowały swoim obywatelom powstrzymanie się od podróży na Białoruś i wezwały osoby przebywające w tym kraju do natychmiastowego wyjazdu. Załogi samolotów korzystających z lotniska w Wilnie poproszono też o omijanie białoruskiej przestrzeni powietrznej.