Lokalne władze poinformowały, że potok gorącej lawy dotarł do lotniska na obrzeżach miasta Goma. Po wybuchu wulkanu kongijskie media przekonywały, że nie ma niebezpieczeństwa dla mieszkańców.
Jednak w ciągu nocy w zboczu góry otworzyła się szczelina, przez którą lawa wypływa w kierunku miasta. W Gomie i jej bezpośrednich okolicach mieszka ponad 650 tysięcy osób. Kongijski rząd rozpoczął przygotowania do ewakuacji najbardziej zagrożonych dzielnic. Bezpośrednie okolice lotniska opuściło dotąd około 3 tysięcy osób. BBC podaje, że lawa pochłonęła autostradę łączącą Gomę z miastem Beni.
Podczas poprzedniego wybuchu Nyiragongo, w 2002 roku, zginęło 250 osób, a 120 tysięcy straciło dach nad głową. Specjaliści z Obserwatorium Wulkanicznego w Gomie alarmują, że obecna aktywność przypomina tę, która poprzedziła tragedię z 2002 roku. Według agencji Reutera nie mogą jednak przeprowadzić potrzebnych pomiarów, gdyż Bank Światowy wstrzymał dofinansowanie w związku z podejrzeniem defraudacji środków, przyznanych wcześniej.