- Ocaleni z Auschwitz na całym świecie żegnają z wielką wdzięcznością i głębokim smutkiem Romana Kenta, który przez dziesięciolecia konsekwentnie reprezentował ich wspomnienia i życia - powiedział Christoph Heubner, wiceprezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego. Kent zmarł w piątek (21.05) w Nowym Jorku po poważnej chorobie.
Roman Kent urodził się w 1929 r. w Łodzi. Po niemieckiej napaści na Polskę w 1939 r. wraz z rodziną trafił do łódzkiego getta. Jego ojciec, Emanuel, zmarł tam w 1943 r. Po likwidacji getta Kent został przetransportowany z rodziną do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.
W obozie został oddzielony od swojej matki i sióstr, których już nigdy nie spotkał. Następnie wraz z bratem Leonem trafił do obozów m.in. w Mertzbachtal i Dornau. Kent został wyzwolony przez amerykańskich żołnierzy w czasie marszu śmierci z Flossenbürga do Dachau. Po zakończeniu II wojny światowej wyemigrował wraz z bratem do Stanów Zjednoczonych.
W 2011 r. Roman Kent został członkiem Rady Doradczej Rady Pamięci Holocaustu w USA. Był również przewodniczącym amerykańskiej organizacji ocalałych z Holocaustu i ich potomków oraz prezesem Żydowskiej Fundacji na rzecz Sprawiedliwych. Funkcję przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego sprawował od 2011 r.
- My, ocaleni, mamy wspólny cel z obecnym pokoleniem. Mam nadzieję, że dzielimy go również z przyszłymi pokoleniami - nie chcemy, by przyszłość naszych dzieci wyglądała jak nasza przeszłość. [...] Sama pamięć nie wystarczy. Konieczne są czyny. My, ocaleni i światowi przywódcy mamy wspólne zadanie wpojenia przyszłym pokoleniom tego, co się dzieje, gdy nienawiść bierze górę. Musimy uczyć tolerancji, bo nienawiść nigdy nie jest słuszna - mówił Kent podczas 70. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Auschwitz.