We wtorek rano niezależne białoruskie media poinformowały, że funkcjonariusze Komitetu Kontroli Państwowej weszli do redakcji TUT.by, największego z niezależnych portali na Białorusi. W okolicach południa zablokowano również dostęp do portalu. TUT.by publikuje jednak informacje na swoich profilach w mediach społecznościowych (Instagram, Telegram). Jak informują prorządowe media, blokada związana jest z publikowaniem przez witrynę niedozwolonych informacji.
Decyzję o ograniczeniu dostępu do portalu TUT.by podjęło Ministerstwo Informacji na podstawie zawiadomienia Prokuratury Generalnej - podaje państwowa agencja informacyjna Bielta. Śledczy mieli ujawnić naruszenie ustawy o mediach polegające na publikacji zakazanej informacji przekazywanej przez niezarejestrowaną opozycyjną fundację BYSOL. Fundacja wspiera potrzebujących, w tym osoby ukarane za udział w antyrządowych protestach.
Rano funkcjonariusze Komitetu Kontroli Państwowej weszli nie tylko do siedziby redakcji TUT.by, ale również do mieszkania Maryny Zołatawaj, redaktor naczelnej, oraz kilku innych dziennikarzy portalu. Pomieszczenia zostały przeszukane. W siedzibie redakcji skonfiskowano dokumenty, komputery oraz telefony komórkowe. Przeszukania odbyły się również w regionalnych siedzibach portalu.
Departament Dochodzeń Finansowych Komitetu Kontroli Państwowej poinformował, że wobec portalu TUT.by wszczęto sprawę karną dotyczącą unikania podatków. Według Komitetu w wyniku działalności portalu, państwo Białoruskie "poniosło szkody na szczególnie dużą skalę".
Portal TUT.by relacjonuje m.in. protesty opozycji na Białorusi. Jego dziennikarze byli wielokrotnie zatrzymywani. W poniedziałek Lubou Kaspierowicz została skazana na 15 dni aresztu. Inna dziennikarka portalu, Kaciaryna Barysiewicz, odbywa wyrok pół roku pozbawienia wolności. Dziennikarka została skazana za ujawnienie informacji, że pobity na śmierć działacz Roman Bandarenka nie był pod wpływem alkoholu, wbrew temu, co twierdziły władze.
W sierpniu 2020 r. odbyły się wybory prezydenckie na Białorusi. Kontrolowana przez reżim Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła, że zwycięzcą wyborów z wynikiem 80,1 procent głosów został urzędujący od 1996 r. prezydent Aleksander Łukaszenka. Wyniku wyborów prezydenckich na Białorusi nie uznają państwa członkowskie Unii Europejskiej. W dniu ogłoszenia wyników wyborów na ulice białoruskich miast wyszli obywatele przekonani, że wybory zostały sfałszowane, a ich prawdziwym zwycięzcą jest kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska. Łukaszenka nie chce ustąpić z urzędu i brutalnie tłumi antyrządowe protesty, które trwają na terenie całej Białorusi od początku sierpnia.